Świadomy wybór czy wyparcie?
Ukrywanie pochodzenia przez Leopolda Tyrmanda można rozpatrywać w kontekście świadomego wyboru czy wyparcia. Za czasów wojny i wczesnego PRL-u żydowskie korzenie mogły kosztować go życie czy karierę, naturalnym wydaje się wyrzeczenie tej części tożsamości w imię przetrwania. Być może pisarz tak bardzo postanowił być wierny tej decyzji, że nie zmieniło się to nawet, gdy w 1966 r. zdobył amerykańskie stypendium Departamentu Stanu i na stałe wyjechał do USA. Gdy w 1968 r. zrzekł się polskiego obywatelstwa, swoją decyzję na łamach "New York Timesa" argumentował wejściem wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. Ani słowem nie wspomniał o antysemickiej nagonce władz i wydarzeniach marcowych.
Choć Tyrmand był znany z seksualnych ekscesów, odcinał się od liberalnego środowiska amerykańskich intelektualistów, w którym nie brakowało żydowskich autorów. Z biegiem czasu stał się tam wziętym, konserwatywnym publicystą, a w jego ślady poszedł syn Matthew Tyrmand. W listach do polskich przyjaciół znany pisarz nazywał się już Amerykaninem.