„Anna i Ewa, tak mi dzisiaj ich potrzeba…”
Na początki lat 90-tych disco polo słuchać było w sklepach, u sąsiadów, na bazarach, szkolnych dyskotekach, a nawet w autobusach.
Choć ani w publicznej telewizji, ani w prywatnych mediach (oprócz jednego wyjątku) polo nie „puszczano”, to jednak wcale mu nie przeszkadzało. Ten rodzaj muzyki po prostu sprawiał przyjemność większości narodu. I choć nazywano go rodzajem spłodzonego przy pomocy trzech akordów analfabetyzmu w muzyce, nie brakowało też takich, dla których był "świadectwem odradzania się autentycznej kultury masowej w Polsce".