Być jak Alexis…
Chcieliśmy prowadzić życie jak rodzina Carringtonów z „ Dynastii ”. Marzyły nam się sukienki Alexis, samochody Blake'a, okazałe baseny i reprezentacyjne rezydencje.
Nic więc dziwnego, że kiedy w 1992 roku, wystartował Amway Polska, który obiecywał duże pieniądze, wielu dało się uwikłać w tę sieć. Miesięcznie w szeregi tej korporacji wstępowało około 4-6 tysięcy ludzi, wielu zostawało na stałe. Trudno było się powtrzymać, tym bardziej, że, jak twierdzono, ten biznes to idealne połączenie pieniędzy z przyjaźnią. Żeby odnieść sukces trzeba bowiem było sprzedawać wyroby Amwaya i werbować innych do tego samego. Amwayowiec nie dostawał procentu od zwerbowanej osoby, ale od sprzedaży przez nią prowadzonej.
Sprzedawcy nie pukali do drzwi przypadkowych osób, szukali klientów i współpracowników wśród znajomych. Wiadomo – im więcej osób w sieci, tym większy zysk. Klientów nie było łatwo zdobyć, bo produkty Amawaya do najtańszych nie należały, ale od czego człowiek ma dar przekonywania? Według amerykańskich naukowców, żyjący w cywilizowanym kraju człowiek zna (osobiście lub z widzenia) około 700 osób, Amwayowcy szukali więc współpracowników wśród sąsiadów, znajomych, pań z warzywniaka i kolegów ze studiów czy szkoły podstawowej, choć czasem nie mieli z nimi kontaktu przez kilkanaście lat.