Trwa ładowanie...
recenzja
23-07-2011 20:22

Trójgłos uniezwyklonej miejskiej brzydoty

Trójgłos uniezwyklonej miejskiej brzydotyŹródło: Inne
d2pygok
d2pygok

Łatwiej, niż czym jest, odpowiedzieć na pytanie, czym Próba kwiatów nie jest. Nie jest to z pewnością fantastyka miejska w wydaniu, do którego przyzwyczaiła proza Jeffa VanderMeera , czy nawet Chiny Mieville’a . Nieprzemijające Miasto, w którym rozgrywa się akcja opowieści, nie jest jej równoprawnym uczestnikiem, choć odgrywa znaczącą rolę. Pozostaje jednak głównie tłem, miejscem akcji, opisy nie przytłaczają czytelnika, nie dominują w strukturze tekstu. Nie znaczy to, że miasta w opowiedzianej historii nie ma – przeciwnie, gdyby nie ono, żadne z opisanych wydarzeń (chodzi zwłaszcza o magiczne fenomeny) nie miałoby miejsca. Zaś opisy miejskiej rzeczywistości niewątpliwie przemawiają do wyobraźni i to na wielu poziomach, ze względu na swój sensualistyczny charakter. Trzeba przy tym zaznaczyć, że trudno je nazwać malowniczymi. Metoda przedstawiania świata przez
Lake’a to nawet nie „brzydki” czy też „mocny” realizm, ale świadomie przerysowany turpizm.
Nie ma tu zbyt wiele piękna, czy to w otoczeniu, czy - zwłaszcza - w ludziach, których wewnętrzną ohydą autor epatuje z upodobaniem wręcz zastanawiającym.

Mimo to jednak funkcjonują w tym przeżartym zgnilizną politycznej i moralnej korupcji miejskim organizmie frakcje, które uznają, że kolosa na glinianych nogach trzeba uratować przed zbliżającym się najazdem dwóch wrogich armii, a także – czy nawet przede wszystkim – nasilającymi się a niewytłumaczalnymi magicznymi atakami, które coraz częściej mają miejsce w obrębie miejskich murów. Gdyż, jak obrzydliwe by nie było, Nieprzemijające Miasto to jedyny dom, jaki mają.

Na ratunek wyrusza specyficzna, mówiąc łagodnie, drużyna.Jason, zarządca magazynu portowego, usiłujący wyjaśnić zagadkę zniknięcia swojego mistrza, doktora nauk magicznych Ignatiusa, prawdopodobnego następcy zaginionego przed wiekami Imperatora. Bidżaz, miejski karzeł wychowany w skrzyni (koncepcja „sztucznie” tworzonych karłów stanowi jeden z najbardziej oryginalnych elementów świata przedstawionego, tym bardziej, że posiada intrygujące uzasadnienie), przywódca konserwatywnej frakcji Zaszytych, lojalnych wobec władz i tradycji, w odróżnieniu od postępowych Rozciętych, namawiających współbraci do opuszczania miasta i nieskazywania potomstwa na wyrafinowaną torturę, jaką stanowi dorastanie w skrzyni. Oraz Imago, miejski prawnik, na którego zarówno mafia, jak i miasto wydały wyrok za niebotyczne długi i który, szukając drogi wyjścia z paskudnej sytuacji, wynajduje niezwykle dogodny precedens prawny... a przynajmniej tak mu się początkowo wydaje.

Fabuła, choć w swojej istoicie powiela jeden z najpopularniejszych schematów gatunku, jakim jest quest mający na celu ocalenie miasta/świata/wstaw dowolny wartościowy obiekt, podana jest sprawnie, interesującym językiem (nie sposób nazwać go pięknym)
, a podział narracji na trzy perspektywy jeszcze zwiększa tempo i ułatwia wciągnięcie się w – już obiektywnie interesującą – historię. Mimo jednego poważniejszego i kilku drobniejszych zwrotów akcji nie jest ona jednak szczególnie oryginalna czy zaskakująca. Lake sprawnie realizuje znany schemat, dorzucając do niego kilka interesujących drobiazgów o charakterze scenograficznym. Usiłuje epatować turpizmem, z którym momentami – nie watpię, że celowo – przesadza, grubo przekraczając granicę dobrego smaku. Wyjątkowości, najwyraźniej bardzo upragnionej, jednak nie osiąga również na płaszczyźnie makabry, którą w gruncie rzeczy dawkuje – patrząc całościowo - umiarkowanie.

d2pygok

Mimo wszystko Próba kwiatów to przykład solidnej, wciągającej rozrywkowej fantastyki. Fakt, z niespełnionymi ambicjami do bycia „czymś więcej”, co skutkuje wzbogaceniem klasycznego w gruncie rzeczy wzorca o rozmaite, nie zawsze dobrze przystające, dodatkowe elementy. Lubię klasyczne fantasy, byle solidne i z pomysłem, a za przesadnymi udziwnieniami – wprowadzanymi dla samych tylko udziwnień – nie przepadam. Dlatego powieść Lake’a, mimo że jest nieco koślawą hybrydą, nie rozczarowała mnie, co więcej, dostarczyła czytelniczej satysfakcji, choć nie zachwyciła. Czytelnikom takim jak ja zatem zdecydowanie ją polecam, bo wyróżnia się w zalewie gatunkowej sztampy niewątpliwie dodatnio. Kto jednak szuka bardziej new weirdowych klimatów, wyrafinowanej scenografii, oryginalnej magii – może się poczuć mocno zawiedziony. Siłą powieści Lake’a jest przede wszystkim zgrabnie wymyślona polityczno-magiczna intryga, a scenografia – przez większą część powieści – stanowi zaledwie dodatek.

Jeśli miałabym szukać analogii – choć bardzo dalekiej – to przywołałabym w tym miejscu nie Dworzec Perdido czy * Miasto szaleńców i świętych, jak czyni to wydawca na tylnej okładce, ale * Amerykańskich bogów (z zastrzeżeniem, że powieść Gaimana oceniam dużo wyżej). Mam nadzieję, że teraz już wiecie, czy warto spróbować Próby kwiatów. Ja poświęconego na lekturę czasu z pewnością nie żałuję, co więcej, zostałam pozytywnie zaskoczona, to jednak kwestia indywidualnych czytelniczych preferencji.

d2pygok
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2pygok