Ciała rozkładające się w upale
To ile lat zbierała Pani materiały?
Alexandra Richie: Poświęciłam Powstaniu osiem lat życia
Jak wyglądała pani praca, poza zbieraniem materiałów?
Alexandra Richie: Na przykład musiałam pojechać na Wolę, przejść się ulicami i dokładnie ustalić gdzie w 1944 roku stał karabin maszynowy, gdzie znajdował się kościół, z którego uciekali ludzie. Tych miejsc, ulic dziś nie ma, ale musiałam stanąć w ich okolicy, aby oczyma wyobraźni zobaczyć tę starą Warszawę. Zresztą popatrzmy na dzień w którym się spotykamy. Końcówka lipca, jest gorąco jak w piekle. Pierwszego sierpnia trochę padało, ale od drugiego przez cały miesiąc bezustannie świeciło słońce. Było duszno i gorąco. A teraz proszę sobie wyobrazić, że w tym skwarze jest pan na Woli, dookoła piętrzą się powoli rozkładające ciała, wszędzie się pali, bo nie ma wody by ugasić pożary. W tym piekle na ziemi młodzi ludzie walczą i próbują przetrwać. Dla mnie to niezwykle ważne, być w mieście, poczuć jego atmosferę, zobaczyć, czy wreszcie, jak dziś, spróbować sobie wyobrazić w jakim ukropie ci ludzie walczyli. My możemy sięgnąć po wodę, a oni? To co tu się działo było przerażające. Przerażające!