"Nie odpowiadam na pytanie o sens"
Wie Pani zapewne jaki jest stosunek Polaków do Powstania Warszawskiego?
Alexandra Richie: Chodzi panu o podział na tych, którzy uważają, że był to bohaterski zryw i coś niebywale pięknego oraz tych, którzy uznają Powstanie za największy błąd historyczny i skazanie miasta na śmierć?
Tak. Pytam o to, bo w swojej książce nie próbuje Pani ani tłumaczyć powstańców, gloryfikować, ani oskarżać. Co jest u nas dość niespotykanym podejściem do Powstania.
Alexandra Richie: Bo jak panu już wspominałam - nie zależało mi na szukaniu odpowiedzi na pytanie, czy Powstanie było zasadne, czy też nie. Próbowałam zrozumieć i przedstawić świat, który doprowadził do tej tragedii. Z dzisiejszej perspektywy bardzo łatwo ferować wyroki, uznać że rozpoczęcie Powstania było czymś głupim i pochopnym. Nie żyjemy w tamtych czasach nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić pod jaką presją żyli wtedy ludzie. Do tego dochodzą niebywałe wręcz zbiegi okoliczności, których ani Bór-Komorowski, ani nikt z polskich dowódców nie był w stanie przewidzieć. Sukcesy Armii Czerwonej zaskakiwały wszystkich. Tak Polaków, jak i samego Stalina. Ale kiedy wydawało się, że już zaraz wejdą do Warszawy stało się coś dziwnego. Otóż dowodzący niemiecką Grupą Armii "Środek" feldmarszałek Walther Model wybrał podwarszawski Radzymin jako miejsce bitwy obronnej. Tuż pod waszą stolicą nagle pochód Rosjan został chwilowo zatrzymany. Nie wolno też w tym wszystkim zapominać, o tym, że 20 lipca 1944 roku miał
miejsce nieudany zamach na Hitlera, który w konsekwencji sprawił, że niebywale wzrosła pozycja szefa SS Heinricha Himmlera. To on "dostał" od Hitlera Warszawę. Czy gdyby pułkownik Antoni Chruściel "Monter", nie przyszedł do szefa AK gen. "Bora"-Komorowskiego z informacją, że Rosjanie ponoć zajęli warszawską Pragę powstanie by wybuchło? Pewnie nie. To była błędna informacja wysnuta z błędnych założeń, braku przepływu informacji i tym podobnych. I tak rozpętało się piekło.