Na czym, pana zdaniem, zależy obecnie Rosji w odniesieniu do Ukrainy?
Raczej na pewno nie chodzi o zbrojną aneksję większych obszarów kraju. Już próby włączenia Krymu w rosyjski krwiobieg gospodarczy pokazały, że jest to horrendalnie kosztowna operacja. Ale spokojnie można grać na inercji Ukrainy i Rosja będzie próbowała ściągnąć ją w swoją orbitę wpływów działając dwutorowo - destabilizując sytuację w kraju i kusząc jednocześnie obietnicami zaprowadzenia jakiegoś porządku.
Babranina w Donbasie może się ciągnąć bardzo długo, bo jest Rosji na rękę. A Rosja jest teraz na Ukrainie głównym graczem, odkąd zainteresowanie Unii w tym regionie osłabło. Z perspektywy Brukseli Donbas niewiele różni się od Mombasy, to są regiony, których nie widać, mityczna dzika Rurytania.