Miłość do SS-mana
Jorg był uroczy, przystojny i uprzejmy. Oprócz tego był odpowiedzialny za wysiedlenie Żydów i to on decydował, co się stanie z konkretnym więźniem. Kiedy Rosie została jego kochanką, szybko zadecydował o tym, że dziewczyna powinna zostać jego sekretarką. Dzięki temu dowiedziała się, jak wyglądała procedura wysyłania więźniów do Rzeszy:
"Moje zadanie polegało na sporządzeniu 'wstępnej' listy i dopilnowaniu, by dostał ją na czas. Przyjmowałam również uwagi tak zwanej Antragstelle, wewnętrznej komisji obozowej; do niej należało wyłączenie z transportu osób, których praca była szczególnie istotna".
Codzienność stała się dla Rosie znośniejsza: przybrała na wadze, mogła bez cenzury wysyłać listy, chodziła na przyjęcia dla personelu obozu, pisała pamiętnik. Lepsze czasy wkrótce miały się skończyć: Jorg został przeniesiony. Przedtem dał Rosie kilka rad dotyczących zmiany nazwiska, czy tego by postarała się dotrzeć do obozu w Vught, który miał być obozem wzorcowym, dla młodych ludzi. Dla Rosie wieści nie były szokujące: "Wiedziałam już o tym, ponieważ w pustych pociągach wracających z Auschwitz znajdowano listy mówiące o egzekucjach więźniów. Nie odezwałam się".