Taniec w obozie
O tym, jakie warunki panowały w kolejnych obozach Rosie będzie pisała w wielu listach, ale największe wrażenie robi pierwsza relacja: "Wspominałam już o baraku 83 w jednym z poprzednich listów. Było tam ciemno jak w grobie i mieściło się dwieście prycz, po trzy jedna nad drugą, bez materaców, poduszek ani koców, na których miałyśmy spać. Mężczyźni i kobiety, dzieci i kalecy, piękni i brzydcy, młodzi i starzy, wszyscy razem w jednym pomieszczeniu, a takiego brudu nie widziałam jeszcze w całym swoim życiu. Moją pierwszą myślą było: Nie dam się! Dwa razy w tygodniu wywozi się z obozu wielką liczbę ludzi i jest to naprawdę straszne. Wszyscy drżymy, żeby nie padło na nas, a nigdy nie wie się tego zawczasu. To najokropniejsza rzecz, jaką można sobie wyobrazić. Tortura, jaką ludzie są zmuszeni przechodzić, zwłaszcza tortura psychiczna, jest nie do opisania".
Westerbork to miejsce, gdzie Rosie odnajduje ojca i dzięki swoim umiejętnościom zajmuje się chorymi. Skrupulatnie notuje ile jedzenia otrzymuje jako więźniarka, opisuje obozową codzienność, wkrótce także tę, którą trudno sobie wyobrazić, bo gdzie jest Rosie, tam musi być taniec. I faktycznie: wraz z obozowym pianistą daje występy we wszystkich barakach, bez problemu porozumiewa się z Niemcami. Wkrótce jeden z nich zostanie jej kochankiem.