Zamek Krzyżtopór
Ledwo przestąpiliśmy bramę, ledwo kupiliśmy bilety wstępu, ledwozajrzeliśmy do przewodniczka po zamku, dobiegł nas głos:
– A który przewodnik państwo kupili? Na pewno niedobry!
Naprzeciw nas siedziała kobieta w wieku nieokreślonym z marsowymwyrazem twarzy. (...)
Jestem autorką dzieła Legendy zamku w Krzyżtoporze. Natomiastto drugie wydawnictwo, które nieopatrznie państwo kupili, to Zamekw Krzyżtoporze i jego legendy.
Kobieta siedziała przy stoliczku turystycznym, na którym piętrzyłysię stosy przewodników.
– Wszystkie ja napisałam – wyjaśniła. – Teraz zadedykuję.
Otworzyła książkę, którą do tej pory machała nam przed oczami,i złożyła zamaszysty podpis.
– Ale ja… – wtrąciłem.
– Przystawię też pieczątkę – huknęła kobieta, wyciągnęła spodstolika wielką pieczęć i na stronie tytułowej odbiła nam autograf, doktórego dodała nieczytelny zygzak. „Sabina Dydo – autorka książek”.Weszliśmy przez bramę objuczeni przewodnikami. Jeszcze nigdynie byliśmy tak dobrze przygotowani do zwiedzenia czegokolwiek.