John Cleese
Z dyplomem prawniczym pod pachą, zamiast założyć togę, poświęcił się z przyjaciółmi pasji, która, jak pisze, "prowadziła nas w obszary wyjątkowej głupoty". Ale po rozwiązaniu grupy objął... stanowisko rektora prestiżowego szkockiego Uniwersytetu Świętego Andrzeja. Akademicką funkcję sprawował przez bite trzy lata. Nie wytrzymał jednak długo bez komedii i, razem z ówczesną żoną, Connie Both, czym prędzej napisał "Hotel Zacisze", uznany w 2000 roku przez Brytyjski Instytut Filmowy wyspiarskim serialem wszech czasów. Cleese, niereformowalny perfekcjonista (sam pisze, że w życiu spłodził tylko jeden dobry scenariusz, a to dość surowa ocena) mimo popularności swego telewizyjnego dziecka, nie chciał ciągnąć projektu dłużej. Po zaledwie dwunastu odcinkach postawił kropkę na i.
Ale nie rozstał się z ekranem. Grał i u swojego przyjaciela Terry'ego Gilliama, i u Kennetha Branagha. Zdobył nominację do Oscara za scenariusz do "Rybki zwanej Wandą" i partnerował Pierce'owi Brosnanowi w dwóch filmach o Jamesie Bondzie. Napisał nawet komiks o Supermanie, nazywając go "Prawdziwym Brytyjczykiem". Dzisiaj, choć jest przecież żywą legendą, nie osiadł na laurach, choć pozostaje mieć nadzieję, że po ostatnich wypowiedziach dla niemieckiego tygodnika "Der Spiegel", gdzie wyraził swoje głębokie rozczarowanie światem rządzonym przez oderwane od rzeczywistości elity, nie stracił poczucia humoru.