Tako rzecze Monty Python
"Kradnij"
"Ukradnij pomysł, który uważasz za dobry." Oto pierwsza lepsza rada z pokaźnego repertuaru Johna Cleese'a. I wcale nie taka głupia. Bo skoro mówi to facet, który od przeszło półwiecza przyprawia niemały kawał świata o ból przepony, to przecież wie.
"Ukradnij pomysł, który uważasz za dobry." Oto pierwsza lepsza rada z pokaźnego repertuaru Johna Cleese'a. I wcale nie taka głupia. Bo skoro mówi to facet, który od przeszło półwiecza przyprawia niemały kawał świata o ból przepony, to przecież wie. Lata temu na przesłuchaniu do amatorskiego teatru Footlight w Cambridge, kiedy przyznał, że nie umie ani śpiewać, ani tańczyć, zapytany, co tak właściwie potrafi, odpowiedział słowami, które staną się jego artystycznym credo: "Próbuję rozśmieszać ludzi!"
Dopiero co ukazała się autobiografia członka legendarnej brytyjskiej grupy Monty Python "Tak czy inaczej...", dokumentująca nie tylko lata spędzone z przyjaciółmi na wymyślaniu coraz to nowych absurdalnych skeczy, ale i kompleksowo opisująca bogatą karierę komika. I to w niepowtarzalnym stylu, do jakiego przyzwyczaił miłośników swojego nieprzeciętnego talentu.
Mimo że facjaty Cleese'a i jego pięciu towarzyszy znane są bodaj każdemu, kto choćby raz miał do czynienia z brytyjskim humorem, zwykle, poza okazjonalnymi, nierzadko przypadkowymi spotkaniami przed telewizyjnym ekranem, nie mamy pojęcia, co się z nimi działo przez ostatnie kilkadziesiąt lat. A działo się sporo, choć należałoby odnotować, że, jak na statecznych absolwentów renomowanego uniwersytetu przystało, unikali oni osobistych skandali jak ognia i rzadko gościli na pierwszych stronach brukowych gazet. Ba, Michaela Palina ochrzczono nawet "najsympatyczniejszym facetem na Wyspach". Kontrowersje zawsze wzbudzała jedynie ich działalność artystyczna: śmiała, odważna, wywrotowa, dla wielu przekraczająca granice szeroko pojętej przyzwoitości. I przez to niezmiennie zabawna.