Pierwsza noc z Joachimem
"Stał przede mną w czarnym mundurze, zresztą noc była, kolor nie miał nic do rzeczy. To ja podeszłam do niego i wzięłam za rękę. Przebiegł mnie prąd. [...] Palcami wodziłam po jasnej twarzy. Wtedy mnie objął. W moim mózgu eksplodował kulisty piorun. Upadliśmy na ziemię, niby rażeni pociskiem. Nawet prze myśl mi nie przeszło, że powinniśmy się ukryć" - wspomina Sonia, która opowiada historię swojego życia Igorowi, wspomnianemu reżyserowi teatralnemu.
"Leżeliśmy obok ławki, całując się, wyszarpywaliśmy sobie kawałki nagiego ciała spomiędzy ubrań. [...] Próbowałam nie krzyczeć, płakałam, nasze skóry krzesały iskry. Przylepieni jak magnesy, zlepieni jak spółkujące psy. Tak oto przypieczętowaliśmy własny los. [...] Myślę, że już wtedy - dawno, dawno temu - że już wtedy rozumieliśmy: ten początek, ta noc spełnionego życzenia, moc połączonych ciał, to jest nasz koniec, początek upadku.
Modliłam się żarliwie, by ten upadek trwał długo, lata i dziesiątki lat, żeby Niemcy wygrali i pozostali na zawsze".