Rodzice? Kler? Halucynacje?
Po pierwsze, uważano, że wszystko ktoś inspirował - albo rodzice dla osiągnięcia zysku albo lokalny kler, który mógł być nieświadomą ofiarą jakiegoś nieprawomyślnego księdza. "Druga hipoteza zakładała, iż wszystko jest zainscenizowaną przez dziewczynę komedią, dyktowaną czy to ekshibicjonizmem, czy próżnością - próbą zwrócenia na siebie uwagi przez dziecko pogardzane i ignorowane przez wszystkich" - czytamy.
Według trzeciej hipotezy mieliśmy w Lourdes do czynienia z histerycznymi halucynacjami, fenomenami epileptycznymi i ogólnie z brakiem równowagi psychicznej u chorowitej, niedożywionej dziewczynki, której niewiedza wynikała z analfabetyzmu. Messori przygląda się w książce uważnie każdej z tych hipotez.
"Jeśli, zakładając niemożliwe, podżegaczami mieliby być rodzice, krewni czy jacyś znajomi, Bernadeta i tak nigdy pod żadnym warunkiem nie zgodziłaby się zostać ich wspólniczką. Była posłuszna, owszem, ale nie do tego stopnia uległa, żeby zachowywać się wbrew swej prawdziwej naturze. W razie potrzeby potrafiła bronić własnych racji, zawsze z pełnym szacunkiem, ale uparcie" - pisze przykładowo Messori.