Po pierwszym publicznym pokazie "Ojca Chrzestnego" w marcu 1972 r. nie było żadnych oklasków. "Ani jednego dźwięku. Tylko cisza" - wspominał producent filmu, który wiedział, że właśnie wydarzyło się coś niezwykłego. "Kiedy widownia płacze po śmierci gangstera, który na jej oczach zabił setki ludzi, mamy do czynienia z arcydziełem" - dodał o filmie, który stał się nie tylko hitem, ale wręcz kulturowym fenomenem.