Marcin Adamiec przez sześć lat był księdzem katolickim, ale przez nałogi, samotność, chorobę i utratę wiary odszedł z kapłaństwa. Wcześniej poznał wielu duchownych, którzy także ulegali "ludzkim słabościom". Jedni zapijali kryzysy, inni żyli z kobietami albo odkrywali swój homoseksualizm. Byli też i nałogowi hazardziści, którzy potrafili przegrać pieniądze parafian zbierane na nowy dach. Jeden z nich uważał, że "hazard i modlitwa czyni go lepszym człowiekiem".