Smutny koniec
Aby nie wprawiać mniej obeznanych czytelników w błędne przekonanie, że całe życie Żeleńskiego upłynęło pod znakiem doskonałej zabawy i felietonowych przekomarzanek, warto odnotować smutny koniec jego biografii. Po wybuchu II wojny światowej pisarz trafia do Lwowa, gdzie przygarnia go szwagier, profesor Jan Grek. Nasz bohater obejmuje na tamtejszym uniwersytecie funkcję kierownika katedry historii literatury francuskiej. Żeleński dba o dobre stosunki z władzami ZSRR. Wchodzi w skład kolegium redakcyjnego pisma Związku Pisarzy Sowieckich "Nowe Widnokręgi", publikuje artykuły w "Czerwonym Sztandarze", udziela się w wydarzeniach propagandowych. Wreszcie, w nocy z 3 na 4 lipca 1941 roku zostaje aresztowany przez Niemców, którzy rozpoczęli okupację miasta. Jeszcze tej samej nocy Boy, wraz z grupą kilkudziesięciu innych pracowników naukowych (i nie tylko), ginie od niemieckich kul.
Co prawda nazwisko Żeleńskiego nie znalazło się na liście skazanych na egzekucję, decydujący okazał się jednak fakt, że zamieszkiwał wówczas wraz ze wspomnianym profesorem Grekiem. Miejsce pochówku pisarza pozostaje nieznane, niemal pewne jest natomiast, że jego ciało zostało spalone około dwa lata później, gdy Niemcy próbowali zatuszować dokonaną zbrodnię. Pochylmy się więc nad pamięcią Boya, a przede wszystkim: czytajmy go. Warto, nie tylko ze względu na smaczne anegdoty.
Mateusz Witkowski/ksiazki.wp.pl