Tadeusz Boy-Żeleński: rubaszny pediatra i genialny błazen
"Kim był, u licha, ten Boy?"
W świadomości Polaków zapisał się jako rubaszny rymiarz, pornografizujący dyletant, nieznoszący kleru demoralizator. Mimo że Boy-Żeleński nie obraziłby się zapewne na żaden z powyższych epitetów, jest to tylko część prawdy na temat poety, krytyka teatralnego i znawcy literatury francuskiej. Tę niejednoznaczność i wielowarstwowość sylwetki twórcy "Słówek" dobrze ujmuje zbiór "Mity i zgrzyty", stanowiący zbiór wspomnień, recenzji i felietonów krakowsko-warszawskiego twórcy.
W świadomości Polaków zapisał się jako rubaszny rymiarz, pornografizujący dyletant, nieznoszący kleru demoralizator. Mimo że Boy-Żeleński nie obraziłby się zapewne na żaden z powyższych epitetów, jest to tylko część prawdy na temat poety, krytyka teatralnego i znawcy literatury francuskiej. Tę niejednoznaczność i wielowarstwowość sylwetki twórcy "Słówek" dobrze ujmuje zbiór "Mity i zgrzyty" , stanowiący zbiór wspomnień, recenzji i felietonów krakowsko-warszawskiego twórcy.
Jak pisze we wstępie autor wyboru, Jan Gondowicz: "Kim był, u licha, ten Boy? Tłumacz arcydzieł, ale "niewłaściwych". Godny katedry w Poznaniu znawca kultury francuskiej, ale "deprawator". Krytyk teatralny bez pretensji do znawstwa teatru. Inteligent, ale bez poczucia wyższości. Ideolog, ale naiwny. Publicysta, ale niewygodny. Indywidualista, ale społecznik. Poeta, ale podkasany. (...) Jak na mężczyznę zbyt chętnie przyjmujący perspektywę kobiecą. Jak na feministę zbyt lubieżny". "Mity i zgrzyty" pozwalają przybliżyć się do odpowiedzi na postawione wyżej przez Gondowicza pytania, a nade wszystko pozwalają nam obcować z umysłem niezwykle przenikliwym, ale i skłonnym do gawędziarstwa oraz wszelkiej maści plotek. Zarówno tych dotyczących socjety przedwojennej Polski, jak i tych zahaczających o sprawy defekacji podczas służby wojskowej...