MAŁA, ALE ŚMIAŁA
Przecież marzeniem tej niedziewczyńskiej Zuzi, która w oczach Maksa wybija się na - płciową - równość w konkurencjach tradycyjnie męskich, bo łażąc po drzewach i grając w nogę, okazuje się posiadanie własnego dzidziusia z chłopcem, którego kocha.
Maks i Zuza po prostu bawią się i bez wartościowania przymierzają różne role społeczne, zupełnie jak dziewczynki przymierzają mamine szpilki i biżuterię. Wydają się w tych przymiarkach nieco młodsi niż znane mi dzieci z początków szkoły podstawowej i wyprowadzają te role męskie i kobiece wprost z anatomii, ale tak to już bywa na tym dziwnym świecie, że najpierw zauważamy siurka lub jego brak, a dopiero potem czytamy Julię Kristevą.