Szczepan Twardoch w "Die Welt": "Pogarda elit dla ludu jest niemal rasistowska"
Pisarz podsumował powyborczy krajobraz Polski. Winnymi porażki Trzaskowskiego wskazał sprzyjające mu elity, które cechuje nieskrywana pogarda dla biedniejszych zwolenników PiS. Równie mocno pisarz uderza jednak także w Andrzeja Dudę i rysuje przed obozem władzy początek końca.
W obszernym felietonie dla niemieckiego dziennika "Die Welt" Szczepan Twardoch wskazał, co jego zdaniem przesądziło o porażce wyborczej Rafała Trzaskowskiego. Jak twierdzi pisarz, o klęsce prezydenta stolicy zaważyli "spontaniczni pomocnicy wyborczy i cieszący się popularnością zwolennicy", którzy zamiast mu pomóc, zaszkodzili. Czym konkretnie? Nieskrywaną pogardą dla zwolenników PiS, często biedniejszych i gorzej wykształconych.
"Jak zwykle intelektualiści, gwiazdy telewizyjne, aktorzy, piosenkarze i pisarze nie byli w stanie okiełznać swojej pogardy dla, jak to z satysfakcją podkreślali, starych, niewykształconych i śmierdzących wódką i kiełbasą mieszkańców wsi, którzy jeszcze mają czelność iść na wybory. Starzy ze wsi mają przy pomocy swoich głosów dyktować młodym, jaka ma być Polska! Coś strasznego! Ich głosy w wyborach mają dokładnie tę samą wagę co głosy mądrych, oświeconych, dobrze ubranych i myjących regularnie swoje zęby! O zgrozo!" - pisze Twardoch i przyznaje, że w braku szacunku tzw. liberalnej części społeczeństwa dla biedniejszych zwolenników Dudy widzi analogię z sytuacją w Stanach Zjednoczonych, kiedy biali Amerykanie nie dopuszczali do siebie myśli o prawach wyborczych dla potomków czarnoskórych niewolników.
Jak podkreśla autor "Morfiny", pogarda polskiej inteligencji dla klasy pracującej jest zresztą głęboko zakorzeniona w naszej historii i sięga czasów zniewolonych chłopów i decydującej o nich szlachty.
Wyniki wyborów 2020. Krzysztof Skiba już wie, że Andrzej Duda nie zrealizuje swoich obietnic
Twardoch uderza w polityczne zaplecze Trzaskowskiego, pisząc o jego nieudolności, a także w liberalnych dziennikarzy, którzy nie skrywali swoich uprzedzeń wobec zwolenników Dudy. Jako przykład podał kontrowersyjne słowa o "ludzkiej biomasie" autorstwa byłego dziennikarza Superstacji, Jakuba Wątłego, którego - co podkreślił pisarz - nie spotkała z ich powodu krytyczna reakcja ze strony swojego środowiska.
Pisarz nie skupił się jednak wyłącznie na krytyce polskich elit. Zwycięzcę wyborów, Andrzeja Dudę, nazwał najgorszym polskim prezydentem po 1989 roku, wskazując na jego niesamodzielność, a jeszcze ostrzej podsumował jego kampanię, której ważnym elementem była nagonka na środowiska LGBT. Zdaniem Twardocha: "Za hasła typu 'Fu...k LGBT' na ścianie jednego z budynków w Warszawie ze strzałkami do okna, za którym mieszkają osoby LGBT, moralną odpowiedzialność ponosi Duda". Zdaniem felietonisty, podgrzewanie homofobicznych nastrojów było zresztą zbędne, bo "nic nie mobilizuje skuteczniej przeciwko pogardzanym jak ich pogarda". Mówiąc w dużym uproszczeniu i skrócie, pracę sztabu Dudy wykonali domorośli zwolennicy opozycji, którzy zamiast pomóc swojemu kandydatowi, mu zaszkodzili.
Autor bestsellerów krytycznie ocenił polski rząd i polityczne środowisko, które stoi za Andrzejem Dudą. Jak twierdzi, politycy PiS skutecznie posługują się dodatkami socjalnymi, odbijając typowy elektorat lewicy. Instrumentalnie i cynicznie wykorzystując swoich wyborców.
"Wszystko to, w połączeniu z męczeńskim konserwatyzmem obyczajowym PiS-u, którego spindoktorzy nie wahają się sięgać po retorykę prowadzącą do powszedniej przemocy wobec osób LGBT, jest smutną ceną, którą Polska płaci za pierwsze od 1989 roku realne transfery społeczne" - ocenia.
Na koniec Twardoch wieszczy PiS-owi klęskę, którą może zapoczątkować wygrana urzędującego prezydenta.
"Zwycięstwo Dudy może przyczynić się do porażki PiS-u w wyborach parlamentarnych za trzy lata. Nastąpi wtedy zderzenie z nadciągającym kryzysem gospodarczym i pierwszą od 1989 r. recesją i nie będzie można - z pozycji partii rządzącej - wskazać na innych winnych".