"Filatelistka - ta, co zbiera marki"
Jednakże dla znakomitej większości rodaków pobudki niewiast utrzymujących zakazane kontakty były jednoznaczne: szybka chęć zdobycia pieniędzy i luksusowych towarów, a także awans społeczny. Jeden z bardziej znanych dowcipów tamtego okresu brzmiał następująco: "- Wacuś, wiesz, jak się nazywa kobieta, która chodzi z Niemcem? - Nie wiem, jak? - Filatelistka. - Dlaczego? - Bo zbiera marki"
Natomiast z tekstu popularnej okupacyjnej piosenki ulicznej jasno wynika, iż znaczna część kosztownych dóbr pochodziła z gett: "Idzie sobie panna/Ze szwabem pod rękę/Bardzo z tego dumna/Z getta ma sukienkę/Za taką córeczkę/Jak ci nie wstyd, ojcze?/Nie wstyd, bo jak córka/Stałeś się volksdojczem".
Stałe, ale oczywiście nieformalne związki Niemców z Polkami czy Rosjankami były tak częste, że wśród urzędników Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy miały nawet określenie "Ostehe", czyli "wschodnie małżeństwo". W naszym kraju, najczęściej w dużych miastach, takie "małżeństwa", chociaż stanowiły tajemnicę poliszynela, były praktycznie na porządku dziennym.