Luksus bycia bezrobotnym w czasach stalinowskich
"Moje życie jest życiem bez komfortu. Mieszkam źle, organizowanie pożywienia na co dzień urąga pojęciu cywilizacji, wystaję w kolejkach za chlebem, sprzątam. Pozbawiony jestem wygód i ułatwień dostępnych mężczyźnie w moim wieku i o moim potencjale zarobkowym w krajach demokratycznych" - przyznaje Tyrmand w "Dzienniku". I nieco dalej:
"Inna rzecz, że wystarczyłoby połknąć pigułkę Murti Binga lub wstrzyknąć sobie w duszę dawkę cynizmu, lub po prostu uwierzyć. Gdybym zgodził się sprzedać reżymowej propagandzie choć część mych profesjonalnych możliwości, zachowując, jak marrani, prawdę w sobie dla siebie, znalazłoby się auto i mieszkanie ze służącą. [...]
Natomiast skłamałbym, gdybym narzekał na brak w mym życiu luksusu. Życie bez luksusu? Skądże znowu. Luksus jest najcenniejszą specyfiką mej egzystencji. Jest rekompensatą za brak komfortu, auta, willi, żony, dziatwy, rodzinnych upojeń. Mój luksus, ekwiwalent tylu dóbr, wynika z mej kondycji w komunizmie, skrzy się dobroczynnym bogactwem. Mój luksus to pełen konsekwencji fakt, że jestem bezrobotnym".