Warszawskie tramwaje, cywilizacja komunizmu
W jaki sposób opisywał Tyrmand w "Dzienniku 1954" ówczesną Warszawę i Polskę? Przykładem metody pisarskiej autora "Złego" niech będzie fragment poświęcony warszawskim tramwajom: "Jego naturą jest brud i zapuszczenie. Jego przeznaczeniem wyzwalanie z ludzi instynktu wzajemnej nienawiści. Najmiłościwszy chrześcijanin przeistacza się w warszawskim tramwaju w czystą biologię i zło. Zasadą psychologiczną tramwaju jest zmitologizowana, ślepa żądza pchania się do przodu i ślepy strach przed niemożnością opuszczenia go w porę.
Niezwykle wyszukana nietolerancja bliźniego oraz niewyczerpany leksykon wyzwisk stanowią jego kulturę. Silniejszy w pysku i łokciu jest jego pozytywnym bohaterem, dumą jego folkloru. To, co się dziś działo na trasie Mokotów - Krakowskie Przedmieście między konduktorem, pasażerami, niemowlakami w tłumokach, a nawet pewnym ukrytym w teczce psem, wymaga literatury większej niż ta, na jaką mnie stać.
Zresztą, do kogo mieć żal i o co? Nędza i niewygoda, gorycz nie kończącego się czekania na przystankach, mróz, zaduch, unurzana w błocie podłoga sumują się nieuchronnie w nieprzytomnym ataku na drugiego upośledzonego, na takiego samego biedaka i ofiarę. Komunistom w to graj. W antycywilizacji, nawet najmocniejsze ułatwienie czy udogodnienie może być dyskontowane pośród fanfar, staje się osiągnięciem na miarę historii. Koszt jednego pierwszomajowego święta pokryłby chyba doprowadzenie warszawskiej komunikacji do poziomu szwedzkiej prowincji z końca ubiegłego stulecia, zaś pierwszych majów było już w Warszawie osiem. Lecz tylko szaleniec mógłby wystąpić z taką propozycją".