Maszyna do zabijania
Mark Mazzetti podaje w swojej książce kilka przykładów tego, jak krótkowzroczna i obłudna jest taka polityka. Najbardziej przekonującym argumentem wydaje się całkowita klęska amerykańskiego wywiadu, jeżeli idzie o arabską wiosnę. Analitycy, którzy powinni przewidzieć gwałtowne protesty byli całkowici zaskoczeni zrywem. Między innymi dlatego, że stawiając na drony CIA dobrowolnie pozbawiło się prawdziwych szpiegów. Dziennikarz przywołuje też słowa szefa placówki agencji działającej w Islamabadzie. Jego zdaniem "ataki skutkowały jedynie kolejnymi aktami nienawiści wobec Stanów Zjednoczonych". Podobne rezultaty przyniosła kampania w Jemenie. W jej wyniku "w ciągu kilku lat zginęło więcej cywilów niż ważnych rangą osób powiązanych z Al-Kaidą Półwyspu Arabskiego".
Ross Newland, wysoki rangą urzędnik CIA, mówi wprost: "Predatory działają na szkodę CIA. To już nie są misje wywiadowcze." A Richard Blee, agent służący w jednostce tropiącej Ben Ladena, powiedział Mazzattiemu: "Niegdyś sumienie nie pozwalało nam pociągnąć za spust, zanim nie dowiedzieliśmy się, kim jest osoba, którą mamy zabić. Dzisiaj kosimy wszystkich jak leci. Tryby maszyny do zabijania kręcą się bez przerwy.
Na zdjęciu: Leon Panetta, dyrektor CIA w latach 2009-2011 i Barack Obama