Mizogin i skąpiec
Joe Matt jest wobec siebie bezwzględny. Nie tylko dlatego, że pisze o żenującym uzależnieniu. Spośród kilku bohaterów "Spustu" Matt jest najbardziej odpychający.To skupiony na sobie, chciwy odludek wypisujący na drzwiach do wynajmowanego mieszkania odstraszające "won". Czytając, jakie rozmowy prowadzi z przyjaciółmi, trudno zrozumieć, dlaczego w ogóle go lubią. Zresztą pornografia i onanizm to nie jedyne obsesje Matta. Nie mniej miejsca niż samogwałtowi poświęca się w "Spuście" skąpstwu - Mattowi marzy się, by nic w życiu nie robić i od nikogo nie być zależnym. By to osiągnąć odkłada wszystkie zarobione pieniądze na konta oszczędnościowe i fundusze inwestycyjne. Jest przekonany, że kiedyś ta strategia zaprocentuje i będzie mógł żyć z odsetek. I nieważne, że póki do tego nie dojdzie oszczędza tak bardzo, że nie stać go nawet na obiad ze znajomymi (kiedy oni jedzą, on się przygląda).
Drugą obsesją Joe Matta jest jego mizoginizm. Rysownik otwarcie przyznaje, iż ma skomplikowane relacje z kobietami. Trudno by nie miał, skoro większość czasu spędza na onanizowaniu się i oglądaniu filmów pornograficznych.
O swojej matce Matt pisze tak: "Wystarczy, że usłyszę jej głos, żeby zaczęła się we mnie gotować krew. Nie potrafię tego wytłumaczyć - jest w nim coś irytującego. Co wywołuje we mnie ataki wściekłości. (...) Już samo to, że zawsze próbowała zrobić ze mnie maminsynka, jest wystarczająco złe". Innym razem wyznaje, iż rzucił swoją poprzednią dziewczynę (za którą wciąż tęskni), "żeby móc w pełni realizować swoje pornograficzne hobby".