Kłamstwa i pornografia
O ile jednak autorzy "Spustu" i "Na własny koszt" urzekają (i szokują) swoją szczerością, o tyle Seth przyjmuje nieco psychopatyczną strategię. Zapewnia czytelnika, że mówi prawdę, zawiera z nim pakt autobiograficzny, by następnie świadomie go złamać. Kalo - rysownik, którego w "Życie nie jest takie złe..." poszukuje - nie istnieje i nigdy nie istniał. Jego prace nie były publikowane w "New Yorkerze", Seth sporządził je na potrzeby albumu. A skoro główny wątek to kłamstwo, czytelnik zadaje sobie oczywiste pytanie: w jakim jeszcze temacie kłamie autor?
To sprawia, że postać Setha staje się czytelnikowi jeszcze bardziej obca. Nie dość, że na kadrach komiksu widzimy go jako wyrachowanego i chłodnego, to jeszcze utwierdza nas w tym oszustwo, którego dopuszcza się prawdziwy Seth, autor komiksu. Czy w takim wypadku nie lepiej uwierzyć Mattowi i Brownowi?Być może mówią oni brzydkie rzeczy, ale przynajmniej prawdziwe
"Spust", "Na własny koszt" i "Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił" tworzą coś, co można nazwać uniwersum komiksowym. Różni się ono jednak od typowych uniwersów, tych wykreowanych przez Marvel Comics i DC Comics. Nie zaludniają go superbohaterowie, ale prawdziwe postacie - to ludzie z krwi i kości, których można spotkać na imprezach środowiskowych, do których można napisać maila. Matt, Brown i Seth uwiarygadniają nawzajem swoje opowieści, podkreślają, że mówią prawdę. I fakt, że obrali taką strategię sprawia, że tym bardziej przewrotne jest oszustwo tego ostatniego.
Tomasz Pstrągowski