Mglista noc, czarna furgonetka i dwóch zamaskowanych mężczyzn – dokładnie tyle wystarczy, by czytelnik uwierzył, że oto ma przed sobą pierwszorzędną powieść sensacyjną, która będzie go trzymać w napięciu aż do ostatniej strony. Oczywiście wszystko to świetnie napisane i urwane w najmniej oczekiwanym momencie. Kim byli tamci mężczyźni, czego szukali w środku nocy na jednej z warszawskich ulic? I dlaczego rzecz, którą zabrali, postawi na nogi całą policję? Otóż tego nie dowiemy się ani za chwilę, ani nawet za dwie. Następny rozdział przeniesie nas bowiem w bardziej zaciszne miejsce, a mianowicie – do Kazimierza nad Wisłą. Tu poznamy Janka, dziarskiego dwunastolatka ze stolicy, który właśnie wybiera się na najgorsze wakacje swojego życia. Jeszcze do niedawna zupełnie inaczej je sobie wyobrażał – razem z kolegami mieli przecież jechać na obóz sportowy do Pogorzelicy, gdzie zostanie wyłoniona kadra piłkarskich młodzików. Na ten awans Janek ciężko pracował cały rok. Niestety, trzy dopuszczające na szkolnym
świadectwie przesądziły sprawę. Rozżalona matka winą za ten przykry stan rzeczy obarczyła ojca, wyrzucając mu otwarcie, że przez pracę zaniedbał syna. W ramach kary obaj wylądowali w uroczym pensjonacie w Kazimierzu, by z dala od wielkomiejskiego zgiełku odbudować wzajemne relacje i zastanowić się nad swoim postępowaniem. Miejsce na refleksje to niemal doskonałe – kilka ulic, studnia, rynek – ot, całe miasto. Może nawet i ładne, ale za to śmiertelnie nudne, a więc Janek będzie miał mnóstwo czasu na to, by wybić sobie z głowy tę nikomu nie potrzebną piłkę, a ojciec wreszcie odpocznie od pracy. Tylko, jak wiadomo, plany mają to do siebie, że zwykle nie wypalają.
Szybko okazuje się, że pan Karski zmuszony jest do przesiadywania całymi dniami przed ekranem laptopa w celu kierowania niezwykle ważnym projektem swojej firmy. Janek z kolei zaprzyjaźnia się z synem gospodyni, Kubą. Początkowo sprawa nie wygląda dobrze – Janek to zapalony sportowiec, raczej stroniący od nauki, Kuba zaś jest typowym molem książkowym, marzącym o karierze geniusza matematycznego. I pewnie zanudziliby się ze sobą na śmierć, gdyby nie zupełnie przypadkowe spotkanie dwóch tajemniczych mężczyzn. Nie są tutejsi, na turystów też nie wyglądają. Podejrzane twarze, tatuaże na rękach – wyobraźnia chłopców dopowiada resztę. Ponieważ obaj są sprytni, inteligentni i trochę zmęczeni mało emocjonującym życiem w spokojnym Kazimierzu, postanawiają przyjrzeć się sprawie nieco bliżej, tworząc tym samym całkiem zgrany duet detektywistyczny. O ile jednak Kuba (jak na matematyka zresztą przystało) chce tylko zlikwidować zaistniałe niewiadome, o tyle Janek mocno angażuje się w śledztwo, traktując je jako
przygodę życia. Niełatwo jest być jednak poważnym detektywem, kiedy trzeba przestrzegać pory obiadowej i z całodniowych zniknięć z domu tłumaczyć się rodzicom. Poza tym życie chłopców utrudniają dodatkowo miejscowi cwaniacy, stale prowokujący kłótnie. Ze wszystkim jednak Kuba i Janek doskonale sobie poradzą, byle tylko móc zabrać się wreszcie za zajęcie ciekawsze niż nasłuchiwanie cykania świerszczy czy podziwianie przydomowego ogródka. A jakże ciekawe bywa przecież prywatne śledztwo! Oczywiście chłopcy, pozbawieni jakichkolwiek dowodów, świadczących przeciwko podejrzanym, dopowiadają sobie co nieco, samodzielnie napędzając w swoich umysłach ten specyficzny mechanizm grozy. Groza to jednak nie do końca wyimaginowana, bo tajemniczy mężczyźni rzeczywiście biorą udział w zagadkowym spisku, o czym chłopcy wkrótce będą mogli na własnej skórze się przekonać.
Trzeba przyznać, że proza sensacyjna (zwłaszcza ta dla młodzieży) nie ma się w Polsce najlepiej. Księgarskie półki jakoś nie uginają się pod ciężarem przyzwoitych chociaż powieści, a i młodzi nie wykazują zbyt wielkiego zainteresowania czytelnictwem. Błotnicka może jednak ten stan rzeczy z powodzeniem odmienić. Z gatunkiem radzi sobie perfekcyjnie, zawiązując akcję w sposób dość nietypowy, a jednak na tyle ciekawy, że od dalszej lektury niełatwo się oderwać. Już od pierwszych zdań udaje jej się stworzyć w powieści niesamowity klimat i skutecznie przykuć uwagę czytelnika. Swobodna narracja, wiarygodne dialogi, budujące napięcie opisy, mnogość wątków i świetna fabuła to naprawdę nie wszystkie zalety tej książki. Na pochwałę zasługuje fakt, że autorka sytuuje swoich bohaterów właśnie w Kazimierzu, a więc na polskiej przestrzeni, tak bliskiej nam i niemal namacalnej. Najważniejsze jest jednak to swoiste obcowanie z tajemnicą, którego za jej udziałem tak mocno doświadczamy. Do tego dochodzą dobrze skrojeni
bohaterowie, autentyczni i charakterni, zupełnie przecież od siebie różni, a jednak tak doskonale się dogadujący. To przecież normalni chłopcy, wcale nie przesadnie odważni. Janek najzwyczajniej w świecie boi się cmentarzy, a Kuba jest tak nieśmiały, że nie potrafi spojrzeć w oczy dziewczynie, w której się podkochuje. A jednak pomagają policji rozwiązać nie lada zagadkę i wyjaśnić tym samym finał historii, zarysowanej we wstępie. Powieść to więc nie tylko zajmująca, ale i dobrze przemyślana, uwzględniająca potrzeby czytelnicze nastolatków i wprowadzająca ich w fascynujący świat prozy sensacyjnej.