Spod lady
Obok niezbyt atrakcyjnie opisanych prezerwatyw dla Pań wynalazku D-ra Earlet'a (uwagę zwraca tylko zapewnienie, że są stanowczo nieszkodliwe oraz dopisek, że przy zamawianiu trzeba wymienić ilość porodów, ażeby wysłać odpowiedni numer) i Paryskich gąbek ochronnych (Safety sponges) z siatką i bez siatki (nazwy: Union, Victoria, Globus - nie hystericus chyba?), wzierników macicznych i Przepasek Diana trafiamy na dwie ciekawostki. Po pierwsze tajemnicze Ostrogi (Łechtaczki) gumowe pojedyncze i podwójne, w tym model na palec – może służyły własnoręcznemu wykonywaniu zabiegów, na których czasochłonność skarżyli się lekarze przed wynalezieniem elektrycznych wibratorów?
Po drugie: Piersi gumowe damskie (drugi przymiotnik zdaje się sugerować, że były jeszcze piersi gumowe męskie, ale to raczej niemożliwe; choć, z drugiej strony, skoro w sprzedaży były prezerwatywy krokodylowe..? Mniejsza o to). Piersi z patentowanej gumy, które gdy się nadmucha, nie odróżniają się od naturalnych piersi na ilustracji wyglądają dość przerażająco, jak napierśniki walkirii z pompką dochodzącą do mostku i małymi sutkami, przypominającymi nieco źrenice sowy. Za 7 rubli i 50 kopiejek można było kupić większe, cieliste, artystycznie wykończone; średnie kosztowały 4 ruble i najwyraźniej wykończone były niezbyt artystycznie. Najtańsze były małe, z czarnej patentowanej gumy – to „czarnej” niepokoi tu najbardziej. Jakże to – czarne, a mimo to nie odróżniają się od naturalnych piersi? Oczywiście, dekolt był wtedy nie do pomyślenia, kobiety zapięte były pod samą szyję. Jeśli piersi nie odróżniały się, to wyłącznie kształtem, a nie kolorem. Ledwie 3 ruble za parę. Czy można było kupić pierś
pojedynczą? Tego cennik nie zdradza.
**ZOBACZ TAKŻE: