Niedoszła dawczyni organów
Kiedy rodzice Agnieszki Terleckiej usłyszeli z ust lekarki: "Nie przeżyje. Może rozważą Państwo możliwość oddania organów córki, mogą komuś uratować życie...", byli w szoku. Rodzice 11-letniej dziewczynki nie poddali się jednak i zaczęli szukać pomocy u znajomych. Tak trafili do prof. Marka Harata, neurochirurga, i prof. Talara, którzy przywrócili im nadzieję odebraną przez kolegów po fachu.
Dramat rodziny Terleckich rozpoczął się w 2003 roku, gdy Agnieszka spadła z konia na obozie jeździeckim. Głowę ochraniał toczek, jednak wypadek spowodował obrażenia mózgu i śpiączkę. Ku przerażeniu rodziców lekarka po zbadaniu ich córki wpisała w dokumentacji medycznej "objawy śmierci pnia mózgu". Kiedy Agnieszka była przewożona do klinika prof. Talara, "pani doktor przekreśliła wcześniejszą diagnozę 'objawy śmierci pnia mózgu' i zastąpiła ją słowami: 'objawy stłuczenia pnia mózgu'". Ta na pozór błaha korekta zaważyła o dalszym losie Agnieszki, która dziś, dzięki pomocy otrzymanej w klinice, jest grafikiem komputerowym, fotografuje i projektuje strony internetowe. "Wie, że dostała drugie życie."