Anegdoty z życia Mrożka
No to koniecznie musisz którąś opowiedzieć.
Małgorzata I. Niemczyńska: Niełatwo wybrać jedną. Ale bardzo lubię np. tę, którą usłyszałam od Michała Zycha, siostrzeńca Stanisława Lema. Wiózł kiedyś Mrożka samochodem z Warszawy, to był akurat czas wyborów. Podróż przebiegała właściwie cały czas w milczeniu, bo Mrożek to Mrożek. Gdy byli już niemal u celu, stoczył im się na jezdnię jakiś pijany facet, musieli gwałtownie hamować. Zych chciał zabłysnąć i zagaił: "Niech pan sobie wyobrazi, on ma takie samo prawo głosu, jak pan i ja". Mrożek tak na niego popatrzył: "To jeszcze nic. Niech pan sobie wyobrazi, on ma duszę nieśmiertelną".
Podobnych anegdot jest mnóstwo i dużo mówią o charakterze Mrożka. W jednym z wywiadów sam opowiadał, jak kiedyś nie mógł wysiedzieć na nieudanej premierze swoich jednoaktówek. Przerażała go myśl, że będzie musiał zostać na bankiecie i powiedzieć, co myśli. To było w Kalifornii, ciepło, okno uchylone - nie doczekał nawet do końca, tylko przez nie wyskoczył.