Sławomir Cenckiewicz dla WP: protestuję przeciw wycinaniu Wałęsy ze zdjęć
Sławomir Cenckiewicz, historyk, który uznaje, że Lech Wałęsa był zdrajcą, bo w latach 1970-76 miał brać pieniądze za donosy dla SB, w rozmowie z WP: - W moim środowisku zawsze protestuję przeciwko temu, żeby tak dobierać zdjęcia, żeby Wałęsy na nich nie było, czy żeby je retuszować. On jakąś rolę jednak odegrał.
40-lecie Porozumień Sierpniowych w Gdańsku uświetniły dwie uroczystości. Na pierwszej byli m.in. Lech Wałęsa, Aleksandra Dulkiewicz i Władysław Frasyniuk. Na drugiej: Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki i Piotr Duda, szef Solidarności.
W czasie tej drugiej uroczystości rozmawialiśmy z historykiem Sławomirem Cenckiewiczem, dyrektorem Wojskowego Biura Historycznego, historykiem IPN, autorem książek "SB a Lech Wałęsa" i "Sprawa Lecha Wałęsy".
Sebastian Łupak: Zgodzi się pan, że to Lech Wałęsa powinien być główną postacią obchodów Sierpnia’80 w Stoczni Gdańskiej?
Sławomir Cenckiewicz: Wałęsa był w sierpniu 1980 przewodniczącym Międyzakładowego Komitetu Strajkowego (MKS), więc ma tytuł, żeby tu się pojawiać, składać kwiaty i przemawiać. Tej historii nie da się opowiadać bez niego. Oczywiście, że powinien być tu zapraszany. W moim środowisku zawsze protestuję przeciwko temu, żeby tak dobierać zdjęcia, żeby Wałęsy na nich nie było, czy żeby je retuszować. Tak nie należy robić, bo on tu był i jakąś rolę historyczną odegrał. Możemy się spierać jaką.
Był bohaterem?
Polacy uwielbiają jednoznaczności: bohater – zdrajca. A historia jest bardzo skomplikowana. Wałęsa nawet w okresie strajku sierpniowego 1980 bohaterem, moim zdaniem, nie był. Skrajnie negatywnie oceniam jego zachowanie np. 16 sierpnia, w trzecim dniu strajku. Fakt położenia strajku był karygodny. Jego książka "Droga nadziei" opisuje, jak 16 sierpnia go wyzywano, ubliżano mu, jak on się załamał, jak on prosił o wybaczenie, o pomoc. Jest to postać dla mnie wciąż niejasna. On dalej nosi w sobie sporo tajemnic i niechętnie o nich mówi.
Dziś mamy w Gdańsku osobne uroczystości dla PiS i dla obozu opozycji. Można te dwie Polski połączyć?
To jest nierealne. Jak żył Lech Kaczyński, to był tu w stanie przyprowadzić Bogdana Borusewicza. Lech Kaczyński koncyliacyjnie te dwa środowiska próbował spinać. Ale dziś nie ma takiej możliwości. Historia zawsze ludzi dzieliła, zwłaszcza gdy bohaterowie wciąż są aktywni w życiu publicznym. Tak było w okresie międzywojennym i tak jest teraz. Ci ludzie są po innych stronach barykady politycznej. Ale np. o Janie Rulewskim, który tu jest, nie powiem per zdrajca, zły człowiek. To człowiek o wielkich zasługach dla Solidarności. Nie powiem też, że Bogdan Borusewicz nie ma zasług, bo to jest wielka postać Solidarności. Ale akurat Lecha Wałęsę z tego wyjmuję.
A pan mógłby stanąć przy historycznej bramie numer 2 z Wałęsą czy prezydent Dulkiewicz?
Zaskoczył mnie pan! Wałęsa codziennie poświęca mi jeden czy kilka wpisów, obrażając mnie. Więc to mnie zwalnia z takiej możliwości, żebym ja z nimi stał i się bratał.
Do kogo powinny należeć tablice z 21 postulatami? Do ECS, do Piotra Dudy, do PiS-u? Czyje to jest dziedzictwo?
Katastrofą Polski jest to, że mamy dwa różne ośrodki opowiadania o historii Solidarności i mamy spór o ikony, o święte rzeczy, jak te tablice. Chciałbym, żeby było jedno muzeum, w którym będzie i Anna Walentynowicz, i prawdziwe opisany Lech Wałęsa. Ale nie wierzę, że ono powstanie.
Spotkałby się pan z Lechem Wałęsą, żeby porozmawiać z nim o historii?
Kiedyś tak. Ale teraz już nie. On obraził moją matkę. Po takim czymś nie chcę już z nim rozmawiać.