Pani z ''Tańca z gwiazdami''
Pod koniec lat 60. była artystką pierwszego formatu i naszym "towarem eksportowym". Tyszkiewicz pojawiała się w filmach radzieckich i węgierskich, podobnie jak w kraju wzbudzając szczery podziw i uznanie.
Sama się za gwiazdę nie uważała:
- Określenie kogoś mianem "gwiazdy" w naszej rzeczywistości jest całkowicie nieuprawnione. Nie istnieje u nas system gwiazd, w którym gwiazdorzy otaczani są całymi sztabami ludzi żyjących z nich i zarazem dbających o to, by ich żywiciele zarabiali jak najwięcej. Ani nie zarabiamy milionów, ani nie jesteśmy chronieni w bezpiecznym azylu trochę fikcyjnego świata. Jesteśmy ludźmi dbającymi o dom, troszczącymi się o choroby rodziców, wychowującymi dzieci - pisała w swojej autobiografii.
Paradoksalnie, mimo że grała w filmach dla polskiej kinematografii przełomowych i arcyważnych, w wywiadach narzekała na role. Choć przez lata do perfekcji opanowała kreacje kostiumowe, miała dość "Łęckich i Walewskich". Pragnęła czegoś innego - np. wystąpić w komedii, co jak wiemy, nie było jej nigdy dane.
Spośród grona aktorek, które debiutowały w tym samym czasie, Tyszkiewicz najlepiej odnalazła się w rzeczywistości transformacji ustrojowej - szybko wyczuła potencjał drzemiący w powstających właśnie plotkarskich czasopismach. Jako pierwsza aktorka pojawiła się w reklamie, chętnie udzielała wywiadów, w których zdradzała szczegóły swojego życia. Niestety, w tym czasie pożegnała się z kinem. Jedyną znaczącą rolą po 1989 roku jest jak dotąd jej występ w... "Tańcu z gwiazdami".