Burning Man
Kluczowym elementem poszukiwań "seksu przyszłości" była dla Emily Witt podróż do Nevady, gdzie miała wziąć udział w legendarnym festiwalu Burning Man. Doroczna impreza odbywa się na pustyni Black Rock i czerpie swoją nazwę od rytualnego podpalania kukły w sobotni wieczór. To, co dla zewnętrznego obserwatora jawi się jako neopogańskie święto hedonistów, pełne przygodnego seksu, narkotyków i psychodelicznej muzyki, jest w rzeczywistości jednorazową (w skali roku) formą ucieczki od normalności. Albo jednym i drugim.
- Chciałam pojechać na Burning Mana, ponieważ w 2013 roku ten wielki festiwal na pustyni znajdował się w epicentrum trzech interesujących mnie tematów: eksperymentów seksualnych, psychodelików i futuryzmu. Wszyscy jednak mówili mi, że Burning Man się skończył, że go zepsuto. Zalali go bogaci pracownicy sektora nowych technologii, którzy swoim nadmiernym przywiązaniem do płatnego personelu zlekceważyli najważniejszy dogmat festiwalu - radykalną niezależność - wspomina autorka.