Rushdie wcale nie chciał rozgniewać muzułmanów?
W wywiadzie dla tygodnika „Wprost” Rushdie opowiada, że pisząc „Szatańskie wersety” naprawdę wierzył w to, że „można stworzyć świecką przestrzeń do zastanawiania się nad islamem bez konfesyjnej religijności, ale także bez agresji skierowanej przeciwko religii. Raczej z pewną fascynacją wobec islamu, która mnie wówczas nie opuszczała. Sądziłem, że taką świecką przestrzenią może być literatura”.
Wydana właśnie autobiografia pisarza jest zapisem utraty naiwnej wiary pisarza w to, że, gdyby fundamentaliści religijni przeczytali „Szatańskie wersety”, coś by to zmieniło: „Brytyjscy muzułmanie mówili potem, że palenie moich książek na ulicach Londynu czy Bradford pozwoliło im poczuć się wspólnotą […].
Ja tymczasem próbowałem im wytłumaczyć, że moją intencją wcale nie było wzbudzanie w nich gniewu. W ogóle nie zamierzali słuchać tego, co mówię. Tak jak nadal nie zamierzali czytać książki, której egzemplarze publicznie palili”.