Czy to możliwe, że już wkrótce rozpocznie się rewolucja naukowo-techniczna o niespotykanym dotąd zasięgu i niewyobrażalnych skutkach? Czy faktycznie nawet największe firmy i banki świata mogą z dnia na dzień zbankrutować, rynek wywrócić się do góry nogami, a tysiące ludzi stracić pracę? I to tylko dlatego, że pewien rosyjski milioner zapragnie zyskać miano króla postępu i na dobre zapisać się w historii? U Błotnickiej wszystko jest możliwe. Wszystko, poza nudą. Jej kolejna książka udowadnia nam, że w pisaniu powieści sensacyjnych dla młodzieży autorka sprawdza się perfekcyjnie. Każdy rozdział trzyma w napięciu, nie ma tu wątków źle poprowadzonych, przezroczystych postaci. Pisarka dba o wiarygodność zdarzeń i sytuacji, starannie dobiera bohaterów, misternie opracowuje dialogi. Tym samym jej proza zyskuje wielowymiarową jakość, objawiającą się tak na poziomie języka, jak i na poziomie fabuły. Przede wszystkim dobrze radzi sobie Błotnicka z gatunkiem – mamy tu nie lada intrygę, nieoczekiwane zwroty akcji,
fałszywe tropy. Razem z bohaterami dajemy się wciągnąć w wir zagadki, która już z racji swej tematycznej egzotyczności jest mocno frapująca. Kto z nas bowiem zna się na technologicznej branży na tyle dobrze, aby móc wyobrazić sobie wielki przewrót, jaki za sprawą tajemniczego schematu ogarnie cały świat, rewolucjonizując dotychczasowy dorobek ludzkości? I czy rewolucja ta okaże się dla nas zbawienna, czy może wręcz przeciwnie?
Przyczyną całego zamieszania jest grafen – pewien niesamowity materiał, którego masowe zastosowanie mogłoby przynieść niebywały postęp w elektronice, medycynie, robotyce, i strach pomyśleć, w czym jeszcze. Obecnie laboratoryjne metody wytwarzania grafenu uniemożliwiają prace na szeroką skalę – wyprodukowanie jednego centymetra kwadratowego tej substancji to wydatek rzędu kilkunastu miliardów złotych. Polscy naukowcy podjęli jednak próbę opanowania schematu jego jak najtańszego pozyskiwania – schematu, który przyczyniłby się do zrewolucjonizowania wielu dziedzin ludzkiej aktywności. To dlatego projektem tak bardzo interesuje się niejaki Oleg Denisow – człowiek równie bogaty, co bezwzględny. A wystarczy tylko pomyśleć, że spokojnie stać go na to, by każdego dnia zatapiać w wodach Morza Śródziemnego najnowszy model porsche… Na jego drodze w porę staną nasi przyjaciele z poprzedniej książki Błotnickiej. Oto minął rok od ich pierwszego spotkania. Kuba, na zaproszenie rodziców Janka, przyjeżdża więc do Warszawy,
na całkiem nudne niby wakacje. Ich detektywistyczne zapędy szybko jednak dają o sobie znać, pakując ich w sam środek międzynarodowej afery.
Tym razem wraz z naszymi bohaterami zwiedzimy Instytut Technologii Elektronicznej, usłyszymy o podejrzanej „strefie 0”, do której dostęp mają tylko nieliczni, poznamy mistrza kamuflażu, który sztukę szpiegowską opanował zdaje się do perfekcji. Mistrzem tym jest mianowicie Marek Szulc, w zależności od sytuacji – marszand, dziennikarz, giełdowy gracz, grzebiący w śmieciach bezdomny tudzież przykładny literat. Misternie opracowany przez niego plan wykradzenia schematu zechce jednak zniweczyć jego wróg z przeszłości, niejaki Tajpan – jeden z najniebezpieczniejszych najemników, działający na zlecenie tajemniczej grupy biznesowej. Aby siły co nieco się wyrównały, Janek i Kuba postanawiają poszerzyć swój zespół o jedną jeszcze osobę. Wybór pada na ich nową koleżankę, nastoletnią Martę, którą ostatecznie przekonuje może nie tyle wizja rozwiązania poważnej afery szpiegowskiej, co możliwość zaprzyjaźnienia się z chłopakami i uatrakcyjnienia niezbyt ciekawych jak dotąd, typowo miejskich wakacji. Pomóc mogliby i
dorośli, gdyby po raz kolejny nie lekceważyli przeczucia i dedukcyjnych zdolności naszych bohaterów. Ponieważ jednak nieletnich detektywów z reguły nie traktuje się poważnie, cała trójka jest zdana wyłącznie na siebie.
Co ciekawe, autorka w niezwykle swobodny sposób wplata w obręb swoich książek mnóstwo informacji pobocznych, zawartych w porywających opisach miejsc, takich jak warszawska Pomarańczarnia, Ermitaż czy Wilanów, jak i w ciekawostkach historycznych, traktujących o Janie Heweliuszu, Janie III Sobieskim czy Szarych Szeregach. Subtelnie wkomponowane przez nią detale dopełniają obrazu, pobudzając czytelniczą wyobraźnię i wzbogacając przygody bohaterów. Oto otrzymujemy bowiem opisy autentycznych miejsc, historie z życia strategów, astronomów czy artystów, wolne jednak od wszelkiego moralizatorstwa i podane w tak przystępny sposób, że niemal od razu zapadają w pamięć. Do tego dochodzi pisarski humor autorki, dzięki któremu przeczytamy o pieczonych gęsiach z torebkami w brzuchach, psie, który szczeknął w życiu tylko raz, a i to przez sen, o dziewczynach, zwiastujących nie lada kłopoty, i wielu, wielu innych.
Najmocniejszą stroną prozy Błotnickiej są jednak jej bohaterowie. Autorka uważnie dobiera postaci, maksymalnie różnicując przy tym charaktery. I tak znajdziemy tu zapalonego sportowca, matematycznego geniusza, wyjątkowo zdolnego szpiega, rosyjskiego despotę, miłośnika historii sztuki, a na tym – proszę mi wierzyć – wyliczanka się nie kończy. Świetnie sprawdza się też schemat, zastosowany już w Kiedy zegar wybije dziesiątą, zgodnie z którym zawiązanie intrygi ma miejsce na samym początku, jeszcze przed wprowadzeniem postaci pierwszoplanowych. Późniejsze przeplatanie się losów spiskowców i nastolatków znakomicie dynamizuje akcję, aktywizując czytelnika do granic możliwości. Co najważniejsze, Błotnicka potrafi wyważyć sytuacje – nie ma tu zdarzeń niemożliwych czy niewiarygodnych. Chłopcy nie są przesadnie odważni, boją się konfrontacji z wrogiem, z młodzieńczym zapałem chwytają się wszelkich możliwych śladów. Tym sposobem ich przygody nie tylko się lubi – w nie się także wierzy. A to chyba dla powieści
sensacyjnej niemała pochwała.