''Parł do realizacji pomysłu, nie zważając na konsekwencje''
- Próbując dotrzeć do prawdziwego Starzyńskiego, co jakiś czas zmieniałem do niego stosunek. Zaimponował mi swoją pracowitością, zapałem i tym, że potrafił absolutnie poświęcić się swojemu zadaniu - czy była to kampania wyborcza, czy obrona Warszawy, to dawał z siebie 200 procent - przyznaje w rozmowie z nami Piątek. - Jeden z prominentnych polityków sanacji powiedział, że "Starzyńskiego, jak się postawi na szynach, to będzie pędził naprzód. W pewnym momencie trzeba go przestawić na inne szyny i znowu będzie jechał i jechał". Przez pewien czas zastanawiałem się nawet, czy nie zatytułować książki "Człowiek-maszyna" - dodaje autor i równocześnie zauważa: - W tym jego uporze było jednak coś nieludzkiego.
Gdybym poznał Starzyńskiego, pewnie wolałbym trzymać go na dystans, ponieważ jeśli przywiązał się do jakiegoś pomysłu, to parł do jego realizacji, nie zważając na konsekwencje. Zaskoczyło mnie też, że nie był błyskotliwy, ani dobrze wykształcony, jednak te braki skutecznie nadrabiał stanowczością i pracowitością.