Zobaczyli strzelców, ale myśleli, że grają w paintball. Pierwsze chwile zbrodni w Columbine
20 kwietnia 1999 roku, gdy dwóch uczniów liceum w Colorado przystanęło przed szkołą i wyjęło strzelby, nie od razu wybuchła panika. Niemal ćwierć wieku temu Ameryka nie znała jeszcze zjawiska szkolnych strzelanin. Inni uczniowie nie rozumieli, co się dzieje. Wielu sądziło, że to tylko jakaś gra. Nie każdy miał szczęście zrozumieć, jak bardzo się pomylił i szukać ratunku.
Poniższy fragment książki Dave’a Cullena pt. Columbine. Masakra w amerykańskim liceum traktuje o pierwszych minutach tej potwornej zbrodni.
O 11.19 [17-letni Dylan Klebold i 18-letni Eric Harris] otworzyli torby na szczycie schodów, wyjęli strzelby i przewiesili je przez siebie. Odbezpieczyli i załadowali pistolety. Jeden z nich krzyknął: "Dajesz! Dajesz!". Któryś z nich, prawie na pewno Eric, otworzył ogień. Odwrócił się i zaczął strzelać do wszystkich w zasięgu wzroku.
Dylan kibicował. Rzadko sam strzelał. Trafili kilka osób między drzewami, tych na trawie po południowej stronie i parę dzieciaków na schodach po wschodniej. Rzucali rurobombami – na schody, na trawę, na dach. Cały czas krzyczeli do siebie, wyli z zachwytu, zaśmiewali się. Mieli niezły ubaw.
Rachel Scott i jej kolega Richard Castaldo padli jako pierwsi. Jedli obiad na trawie. Eric trafił Richarda w ramię i tułów. Rachel dostała w klatkę piersiową i głowę. Zginęła od razu. Richard udawał martwego. Eric dał się nabrać.
"Uznali, że to jakiś żart"
Danny i jego kumple od palenia, Lance Kirklin i Sean Graves, szli ścieżką w stronę schodów. Widzieli strzelców, ale uznali, że grają w paintball albo że to jakiś żart na koniec szkoły. Wyglądało jak niezła zabawa.
Ruszyli w stronę zamachowców, chcieli być bliżej. Danny szedł pierwszy, był w połowie schodów, kiedy Eric odwrócił się i wypalił do niego z karabinku. Pocisk przeszył na wylot lewe kolano Danny’ego. Potknął się i leciał ku ziemi. Eric ciągle strzelał.
Kiedy Danny upadł, dostał jeszcze jeden pocisk w klatkę piersiową i trzeci w brzuch. Ten, który uderzył w klatkę, też przeszedł na wylot, powodując ostrą ranę serca, które od razu się poddało. Trzeci strzał rozszarpał jego wątrobę i żołądek, robiąc ogromne spustoszenie. Pocisk utknął w ciele chłopaka.
Lance próbował pochwycić kolegę, ale zorientował się, że też dostał, i to wiele razy – w klatkę, nogę, kolano i stopę. Danny uderzył twarzą o chodnik. Śmierć przyszła niemal natychmiast.
"Był pewien, że to paintball"
Sean zaczął się śmiać. Był pewien, że to paintball. Wtedy poczuł świst i chłodny powiew od pocisku przelatującego mu koło szyi. Poczuł kilka ukłuć, jak przy wyciąganiu wenflonu. Nie zrozumiał, że został postrzelony. Rozejrzał się. Obaj jego koledzy leżeli na ziemi.
Ból dotarł do jego mózgu, jakby ktoś kopnął go w plecy. Pobiegł z powrotem w stronę drzwi, z których wyszli. Ale ból przejął kontrolę, nogi odmówiły mu posłuszeństwa – i upadł. Stracił czucie w nogach. Nie miał pojęcia, co się stało. Jakby ktoś strzelił do niego z pistoletu z środkiem usypiającym.
Eric obrócił się jeszcze raz i zauważył pięcioro uczniów pod sosnami. Strzelił, a dzieci puściły się biegiem. Jedna osoba upadła i też udawała martwą. Inna dostała, ale biegła dalej. Trzy uciekły bez szwanku.
Zamachowcy szli dalej. Lance odzyskał świadomość. Czuł, że ktoś nad nim stoi. Wyciągnął ku niemu ręce, pociągnął za nogawkę. Poprosił o pomoc.
"Zatrzymała go nauczycielka. Powiedziała im, że to niebezpieczne"
– Jasne, pomogę – odpowiedział chłopak z bronią. Lance czuł, jakby czekał całą wieczność. Opisywał to, co stało się wtedy, jako falę dźwięku, która rozerwała mu twarz. Widział, jak jej fragmenty lecą w różnych kierunkach. Zaczął szybko oddychać: wdychał powietrze, wypluwał krew. Znowu odpłynął.
Dylan ruszył w dół wzniesienia, w stronę Seana. Kilka osób w stołówce widziało, jak wchodzi. Ktoś wybiegł w kierunku Seana, pochwycił go i zaczął wciągać do budynku. Zatrzymała go nauczycielka. Powiedziała im, że to niebezpieczne, przenosić w ten sposób ranną osobę.
I tak został, przy wejściu, przyciśnięty do drzwi. Ktoś próbował przejść nad nim i nadepnął mu na plecy. – Sorki, koleś – powiedział.
Zjawił się woźny i zaczął dodawać otuchy Seanowi. Trzymał go za rękę, powiedział, że będzie przy nim, tylko musi pomóc uciec innym uczniom. Poradził mu, by udawał martwego. Chłopak posłuchał. Dylan uwierzył – albo tylko zachowywał się, jakby uwierzył. Przeszedł nad poskręcanym ciałem Seana i wszedł do budynku.
Powyższy tekst stanowi fragment książki Dave’a Cullena pt. "Columbine. Masakra w amerykańskim liceum". Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w 2022 roku.
Dave Cullen : Amerykański dziennikarz, specjalista w tematyce szkolnych strzelanin. Autor książek Columbine i Parkland: Birth of a Movement. Pierwsza z nich ukazała się na polskim rynku jako Columbine. Masakra w amerykańskim liceum (Wydawnictwo Poznańskie 2022).