Według Richarda Glovera głównym motywem literackim jest zmaganie się człowieka z naturą i kulturą. Pisarz wychodzi z założenia, że zwroty, których można użyć do opisu każdej książki to: „przejmująca historia jednostki uwikłanej w egzystencję”, „autor posługuje się bogatą paletą środków wyrazu” oraz „bohater w niezwykły sposób odkrywa swoje miejsce na ziemi”. A co jeśli głównym motywem literackim jest nikt tudzież nic? We wprowadzeniu do książki Glover pisze, że jej główną bohaterką jest tytułowa Jokasta. Jej kreacja okazuje się jednak nieumotywowana. Jokasta jest przezroczysta i pozbawiona wszelkich konturów. Powierzona została jej jedynie rola statystki, postaci, która tworzy sobą wyłącznie kontekst części felietonów.
W łóżku z Jokastą Richarda Glovera przypomina Zapiski na pudełku zapałek Umberto Eco. Teksty obu autorów stanowią swoisty przewodnik po życiu; vademecum konsumenta, petenta, pasażera... U Glovera razi jednak silna dysproporcja między intencją i efektem. Zapiski Eco reprezentują całkowicie inny poziom refleksji. A może reprezentują po prostu refleksję; jakąś, jakąkolwiek. Glover powierzył sobie rolę everymana więc pretekst do napisania W łóżku z Jokastą stanowiła najprawdopodobniej codzienność. I dobrze. W książce nie występują zombie, kosmici ani gadające zwierzęta. Myślę jednak, że jeśli podejmujemy się zwykłych tematów, wypadałoby napisać o nich w niezwykły sposób. Antropologia współczesności Glovera jest tymczasem amatorska i chałupnicza. Konkluzje do których dochodzi pisarz podzieliłabym na dwie grupy: jedne z nich są oczywiste, drugie w oczywisty sposób nietrafne. Nie wszystkie bawełniane skarpetki giną w praniu, nie wszystkie wrzucone do zlewu łyżeczki układają się pod kranem, nie wszystkie
kserokopiarki są zepsute… (nie wszystkie spostrzeżenia Glovera są błyskotliwe). Nie trzeba dodawać, że przedstawione w felietonach myśli bądź nawet przemyślenia zatrzymują się na powierzchni faktów i rzeczy. Poza tym, choć pisarz dwoi się, troi… i dziesiątkuje, by nadać swoim tekstom ironiczno-sarkastyczny wyraz, humor powieści jest koślawy i nieporadny. Glover usiłuje być śmieszny, lecz czytelnik może śmiać się bardziej/częściej z autora niż z jego książki. Pisarz przypomina klauna w słabym przebraniu albo satyryka z jeszcze słabszą anegdotą. Publika uśmiecha się bardziej z grzeczności niż z przekonania, a potem idzie do domu ze świadomością, że więcej wyniosłaby z reklamy proszku do prania.