Chodzą po polskiej ziemi jeszcze ludzie, którzy pamiętają zamierzchłe czasy (1984-1985), kiedy to w telewizji pokazano pierwszą brazylijską telenowelę noszącą tytuł „Niewolnica Isaura”. Nieprzygotowany na taki popkulturowy produkt naród oszalał, oglądalność przekroczyła granice przyzwoitości (ponoć dochodziła do 92 procent), a główni aktorzy, których sprowadzono do kraju, odbierali hołdy należne największym gwiazdom Hollywood. Ich wizyta unaoczniła też, jak wielu ludzi nie odróżnia aktorów od granych przez nie postaci i traktuje wszystko, co pokazuje telewizja, niczym prawdę objawioną. Jak donosiły ówczesne publikatory, skorzystali na tym oszuści, jeżdżąc po polskich wsiach i... zbierając pieniądze na wykupienie Isaury z niewoli.
Od tamtej pory minęło sporo czasu, a telenowele wypełniły lwią część czasu antenowego, zajmując niszę przynależną wcześniej powieściowym sagom rodzinnym. Właśnie do tej niszy (a właściwie do fantastycznonaukowej niszy tej niszy) aspiruje najnowsza powieść Iana McDonalda, opisująca dzieje brazylijskiego rodu Corta na skolonizowanym Księżycu. Wszyscy, którzy mieli okazję poznać prozę brytyjskiego pisarza, doskonale jednak wiedzą, że nazwanie „Luny: Nowiu” telenowelą w kosmosie będzie potężnym nadużyciem. Książka McDonalda tak się ma bowiem do typowej telenoweli, jak „Ojciec chrzestny” do „Ojca Mateusza”.
Przywołanie „Ojca chrzestnego” w tym miejscu nie jest przypadkowe, ponieważ na Księżycu, zamieszkiwanym na przełomie XXI i XXII wieku przez półtora miliona ludzi, wytworzyły się stosunki iście mafijne, a zasoby i wpływy podzieliło między sobą pięć klanów rodzinnych. Oprócz Cortów są to: Mackenzie (wywodzący się z Australii), Sunowie (z Chin), Woroncowie (z Rosji) i Asamoah (z Ghany). Każda rodzina zmonopolizowała inną gałąź księżycowej gospodarki, lecz wciąż trwa pomiędzy wojna podjazdowa. I nie ustaje ona pomimo skomplikowanej sieci powiązań matrymonialnych pomiędzy klanami, co zapobiega jedynie otwartemu konfliktowi.
Akcja powieści rusza z kopyta podczas przyjęcia zorganizowanego w posiadłości Cortów z okazji odbycia próby inicjacyjnej (Biegu Księżycowego) przez Lucasinha, wnuka założycielki klanu Adriany. Na imprezie pojawia się większość członków rodu i przedstawiciele pozostałych rodzin. W trakcie bankietu dochodzi do próby zamachu na Rafaela (syna Adriany i stryja Lucasinha) za pomocą mechanicznego owada. Zamach zostaje udaremniony przez Marinę Calzaghe, która pracuje na przyjęciu jako kelnerka. Dziewczyna stosunkowo niedawno przybyła z Ziemi i chwyta się okazjonalnych prac. Choć wegetuje na dole drabiny społecznej i ledwo wiąże koniec z końcem, cieszy się zakresem wolności, na który nie mogą sobie pozwolić bogacze, będący trybikami w rodzinno-korporacyjnej machinie. Ale sytuacja Mariny może się diametralnie zmienić, ponieważ w uznaniu jej zasług Cortowie zatrudniają ją na stałe.
Najbardziej podejrzany o zamach jest klan Mackenziech, od lat rywalizujący z Cortami na różnych polach i próbujący wejść na zdominowany przez nich rynek helu 3. Śledztwo w sprawie zamachu stanowi oś akcji, wokół której rozwijają się wątki poszczególnych postaci, głównie należących do brazylijskiego rodu. Oprócz Rafaela są to jeszcze trzej synowie (Lucas, Carlinhos i Wagner) i córka (Ariel) Adriany, ich partnerzy i dzieci. Spośród tych ostatnich, najwięcej dzieje się wokół wspomnianego Lucasinha, który buntuje się przeciwko rodzinie i ucieka z jej siedziby, aby żyć – przynamniej we swoim mniemaniu – na własny rachunek. Od klanu odstaje również Ariel, która wybrała prestiżową karierę prawniczki i została zaproszona do gremiów decydujących o najważniejszych posunięciach politycznych Luniaków.
Historię kolonizacji Księżyca, kształtowania się tutejszych stosunków społecznych i gospodarczych, a przede wszystkim budowania wpływów rodziny Corta – poznajemy dzięki spowiedzi Adriany. Nestorka rodu, spodziewając się rychłej śmierci, opowiada o tym wszystkim Irmie Loa z Zakonu Panów Chwili, organizacji religijnej realizującej własne, dalekosiężne projekty kolonizacyjne. W jej opowieści liczą się przede wszystkim relacje pomiędzy ludźmi – od miłości , przez lojalność, wierność, zaufanie, współpracę, po bezwzględną rywalizację, nienawiść, walkę o wpływy i krwawe porachunki.
Takie ujęcie odzwierciedla zamysł powieści, w której indywidualnie sportretowani, zróżnicowani charakterologicznie bohaterowie grają pierwsze skrzypce. Ich działania, przemyślenia, emocje budują skomplikowaną mozaikę stosunków interpersonalnych i społecznych w młodej kolonii. A te wyewoluowały w sposób nader ciekawy. Na Księżycu nie ma rządu, policji ani prawa karnego. Wszelkie spory rozstrzygane są na bazie uproszczonego prawa cywilnego albo poprzez... pojedynki. Każda kwestia jest negocjowalna – dlatego pojęcia przestępstwa i sprawiedliwości straciły swoje pierwotne znaczenia. Stosunki pomiędzy firmami, klanami, jednostkami regulują umowy i to one w praktyce stanowią prawo. Wszystko można wycenić i wymienić na wolnym rynku, opierającym się wyłącznie na grze popytu i podaży
W kolonii panuje ekstremalny darwinizm społeczny – zwycięża ten, kto ma lepszą pozycję negocjacyjną, która najczęściej jest wypadkową posiadanych pieniędzy, wpływów, znajomości, wiedzy i umiejętności. W życiu społecznym nie ma miejsca na tolerowanie bezproduktywności czy litość wobec tych, którzy nie dają rady sprostać wymogom tutejszej egzystencji. Poziom życia uzależniony jest od tego, na ile kogoś stać na opłacenie niezbędnych do przetrwania tzw. Czterech Żywiołów: tlenu, wody, węgla i sieci. Ta ostatnia umożliwia m.in. funkcjonowanie osobistych asystentów – sztucznych inteligencji, wyręczających ludzi w wielu czynnościach. Warto też wspomnieć o daleko posuniętej swobodzie seksualnej, która przekłada się również na kontrakty małżeńskie – zawierane niezależnie od płci i wieku partnerów.
Duża część rozwiązań społecznych została wymuszona przez skrajnie niegościnne środowisko. Zachodzące w strukturze kostnej i mięśniowej zmiany fizyczne powodują, że już po kilku latach pobytu na Księżycu ludzie nie mogą wrócić na Ziemię i normalnie funkcjonować. Kolejne pokolenia Luniaków nie mają już na to żadnych szans. Walka o przetrwanie toczy się zarówno wewnątrz kolonii, jak i na powierzchni satelity. To walka z innymi ludźmi i z samym Księżycem. Szczególnie w tym drugim przypadku każda chwila nieuwagi, zapomnienie o jakimś drobiazgu mogą skutkować nagłą i niespodziewaną śmiercią. Próżnia nie wybacza błędów – brak odpowiedniej wiedzy i umiejętności może skutkować tym, że człowiek ugotuje się, zamarznie, udusi lub napromieniuje. Ze względu na rolę odgrywaną przez czynniki środowiskowe, Księżyc staje się bohaterem powieści na równi z jego mieszkańcami.
Pierwsza z dwóch planowanych odsłon „Luny” doskonale pokazuje, jak inteligentnym i intrygującym pisarzem jest McDonald. Z jednej strony nowa książka podziela zalety jego wcześniejszych dokonań, szczególnie powieści „Brasyl” (ponieważ w „Lunie: Nowiu” w pewnym stopniu autor rozwija „brazylijski” temat). Do zalet tych należą: szczegółowe i barwne opisy różnych aspektów świata przedstawionego, analiza ich wielowymiarowych powiązań, a także stosunków społecznych i obyczajowości, wiarygodne motywacje i emocje bohaterów o bogatym życiu wewnętrznym, skomplikowane intrygi, akcja z umiejętnie budowanym napięciem, poruszanie kwestii gospodarczych, politycznych, religijnych, moralnych.
Z drugiej strony pisarz nadał nowej powieści rys oryginalności, po pierwsze stylizując ją na sagę rodzinną i „mafijną”, po wtóre – umieszczając jej fabułę w wymagającym środowisku pozaziemskim, po trzecie wreszcie – odmiennie rozkładając akcenty w tej fabule i mocno zagęszczając akcję w jej końcowej części. Ciekawie również rozegrał praktyczne i teoretyczne kwestie związane z ludzką wolnością i jej ograniczeniami – osobistymi, społecznymi, ekonomicznymi, środowiskowymi. Śledzenie nieoczywistych związków przyczynowo-skutkowych łączących poszczególne wydarzenia oraz powiązań pomiędzy osobami i aspektami otaczającego je świata pozostaje dla czytelnika rzadko spotykanym we współczesnej science fiction wyzwaniem intelektualnym – zajmującym, interesującym i ze wszech miar satysfakcjonującym.