Żeby tylko były polskie...
Ponad trzy dekady po wybuchu stanu wojennego Niezabitowska mogła w końcu zdać pełną relację o swojej konspiracji. Mogła podzielić się tym, czego ujawnienie w opisywanych przez nią latach nie było możliwe ze względu na bezpieczeństwo wszystkich zaangażowanych. Nakładem wydawnictwa Ośrodka Karta ukazała się znakomita książka "W twoim kraju wojna!", zawierająca zarówno "Dziennik buntownika z Warszawy" (13.12.1981-21.03.1982), fragmenty osobistego dziennika autorki oraz opis jej najważniejszych akcji konspiracyjnych. O ile dwie pierwsze części są znakomitym źródłem informacji o codzienności stanu wojennego, tak tę ostatnią czyta się jak powieść szpiegowską.
Pierwsze zdjęcia autorka zrobiła już 16 grudnia 1981 roku, gdy bojowe wozy piechoty wjechały nocą przed jej dom w warszawskich Włochach. Widząc te pojazdy, ktoś szepnął znamienne słowa: "Żeby tylko były polskie...". Żołnierze nudzili się, narzekali, że od trzech dni śpią w maszynach i dostają tylko suchy prowiant. Mieszkańcy przynieśli im herbatę, chleb i zupę, a pojazdy stały się atrakcją dla dzieciaków - co raz z włazu wystawały głowy ciekawskich malców. Sielski nastrój burzyło tylko niezwerbalizowane pytanie, czy to te maszyny, które dwa dni wcześniej miażdżyły bramę Huty Warszawa, by utorować drogę do rozprawienia się z robotnikami?