W powszechnym odbiorze historia Ameryki Północnej zaczyna się od wojny secesyjnej. Bohaterowie zwykle noszą więc szerokoskrzydłe kapelusze i gwiazdy szeryfa, a Indianie na śmigłych mustangach pomykają po rozległych równinach. A przecież zaczęło się inaczej – angielscy i francuscy żołnierze zagłębiali się w puszcze wokół Nowego Jorku, a za nimi podążali urzędnicy Korony w pudrowanych perukach i jedwabnych pończochach, żeby budować Nowy (wspaniały) Świat. Powieść Eliota Pattisona opowiada o pionierskich czasach połowy XVIII wieku, opisywanych niegdyś przez Jamesa Fenimore'a Coopera, z którego prozy w zbiorowej pamięci pozostał już tylko tytuł: Ostatni Mohikanin. Zanim czytelnik, w ślad za głównym bohaterem, Duncanem McCallumem, dotrze do amerykańskiego lądu, czeka go najpierw setka stron żeglugi na straszliwym okręcie - więzieniu, na którym, jak gdyby mało było zwyczajnych okropności, popełniane są morderstwa, i to w sposób sugerujący jakieś tajemnicze, nieznane rytuały. Duncan McCallum, student
medycyny, został deportowany do Ameryki za udzielenie schronienia staremu krewniakowi, posądzonemu, jak każdy porządny Szkot, o antyrojalistyczny spisek. Na statku Duncan zwykle znajdował się w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwej porze, więc teraz, broniąc się przed oskarżeniem o morderstwo, choć sam jest więźniem w czeluściach okrętu, zaczyna własne śledztwo, a w końcu – przyjmuje propozycję nie do odrzucenia: zastąpienia zabitego profesora i wyruszenia w głąb Nowego Świata, na pierwszą linię osadnictwa i front wojny z Indianami, żeby zostać guwernerem dzieci angielskiego dygnitarza w utopijnym mieście – przyczółku Wieku Oświecenia w mrokach pierwotnych lasów.
Książka nie jest łatwa w odbiorze – czytelnik wie tyle, ile udało się odkryć i zrozumieć głównemu bohaterowi. I choć na froncie wojny podziały powinny być jasne (krzyżyk i guziki – swój, pióra i amulety – wróg), to przy bliższym oglądzie nic nie jest do końca jednoznaczne, a zadziwiająco wielu ludzi pogranicza żyje pomiędzy kulturami starego i nowego świata, czerpiąc po trochu z każdej. I może łatwiej to pojąć Szkotowi w kajdanach, niż Anglikowi przy szabli. Busolą na nieznanej ziemi jest Duncanowi poszukiwanie prawdy, szacunek dla tradycji i umiłowanie wolności. No, i trochę starej magii. I tu zbliżyliśmy się do pięciu wcześniej w Polsce znanych, znakomitych powieści Pattisona o kryminalnych i duchowych przygodach inspektora Shana w górach Tybetu. Nawet w niewoli, na obcej ziemi, w dziwnych labiryntach pradawnych rytuałów da się odróżnić prawdę od złudzenia i przyjaciela od wroga, jeśli zachowa się w sercu prawość i zdolność do przebaczenia.