Nieuzasadnione oskarżenia...
"Verbitsky twierdzi, że w czasie, gdy na czele zakonu jezuitów (1973-1979) stał przyszły papież, nie tylko wiedział o zbrodniach reżimu i nie reagował, ale nawet miał swój bezpośredni udział w wydaniu władzom dwóch współbraci, Orlanda Yorio i Francisco Jalicsa. Zgodnie z tą wersją wydarzeń, oficerowie marynarki wojennej porwali obu zakonników, bo ci regularnie odwiedzali slumsy Buenos Aires, co mogło wskazywać na ich powiązania z teologią wyzwolenia, a nawet ruchem komunistycznym" - czytamy w tekście Macieja Kieleckiego. I dalej:
"Autor "El Silencio" twierdzi, że w kluczowym momencie ojciec Bergoglio wycofał ochronę zakonu dla obu jezuitów, co de facto oznaczało skazanie ich na brutalne tortury przez tajniaków reżimu. Choć jednocześnie przyznaje, że przyszły kardynał później osobiście interweniował u samego Videla w obronie Yorio i Jalicsa, ratując w ten sposób ich życie. Prymas Argentyny taką wersję wydarzeń wielokrotnie odrzucał uznając ją za potwarz.
Dowodził także, że opis Verbitsky'ego, oparty niemal wyłącznie na relacji Jalicsa (który osiadł w jednym z klasztorów w Niemczech), nie zawiera żadnych bezstronnych dowodów. Trzeba jednak przypomnieć, że wojskowi zniszczyli większość kompromitujących dokumentów z tamtego okresu i zamordowali niewygodnych świadków.
Verbitsky zarzuca także kardynałowi ukrywanie faktu przetrzymywania przez reżim więźniów politycznych, gdy odwiedzali go w Buenos Aires przedstawiciele takich międzynarodowych organizacji jak Panamerykańska Komisja ds. Przestrzegania Praw Człowieka".