Breivik strzela do "martwego" Praconia
"Wstrzymałem oddech. [...] Wtem poczułem słabe ciepło tuż przy uchu. Ciepło lufy karabinu. Moje serce biło o kamień. Wtedy pociągnął za spust" - wspomina Adrian Pracoń - "W fali ucisku, która zalał mnie zaraz potem, miałem wrażenie, jakby eksplodowała cała moja głowa. Zupełnie zanikł słuch w lewym uchu. Jednak samej kuli prawie w ogóle nie poczułem. Jak gdyby ktoś pstryknął mnie w ramię.
Leżałem nieruchomo, czekając na następny strzał. Jednak on nie nadszedł. Gdy otworzyłem oczy, ujrzałem, jak odchodzi po kamieniach wzdłuż brzegu w stronę głównego budynku".
Pracoń wspomina, że wszędzie wokół - na kamieniu, w krzakach, w wodzie - leżały martwe ciała. Jakiś czas później na wyspę dotarła pomoc, Breivik został pojmany, a ranni przewiezieni do szpitali.