Przeszłość się powtarza. Przeszłość się powtarza. Przeszłość się powtarza.
Jeśli myślicie, że okładka książki może nic Wam nie zrobić, to weźcie do ręki czwarty tom przygód imć Pana Gumy. I co?! Nie przygniata, kryształy nie oślepiają, a młyn nie rozdmuchuje i nie stara się zamieszać?! OK. To zerknijcie na spis treści. Oto zły sen czytelnika: "Polcia idzie do Starej Babuni", tak, przez dziewięć rozdziałów! Masakra. Ale równie wielką masakrą jest humor, rysunki, tematyka i postaci, które zaludniają tę książkę. Absurdalnym zbiegiem okoliczności.* Najbardziej absurdalne zaś jest to, że książkę tę można, a nie trzeba, czytać.* Jawny absurd. Tak więc wszyscy przeczyści, dobrze ułożeni, poważni, widzący inaczej, pozytywnie ponurzy i uporządkowani rosnąco - nie musicie czytać i narzekać! Są inne dzieła wybitne, które są równie absurdalne, a do tego nawet zupełnie nieśmieszne.
Opisana tu historia zaczęła się prosto jak lot zmęczonej lotem muchy: "Dzwońce dzwoniły, mrówki faraona budowały piramidy, żaby esemesowały do siebie "KUM, KUM", a słońce świeciło na wszystkich (...)" Strumyk płynął z wolna przeradzając się w wodospad. Polcia śpiewała. Było letnio, ciepło i chaotycznie, jak to na łące. Pies Jacek zawzięcie jak to pies kopał w ziemi. I się dokopał, jakichś nieziemsko pięknych kamieni, ale - mówiąc absurdalnie szczerze - trochę dziwnych. W nocy owe kamienie mówiły do Polci, we śnie czy przez sen, tego dokładnie nie wiadomo. "Zabierz nas do wiatraka" - mruczały. Twierdziły, że to ich Przeznaczenie. No i Polcia poszła, jak ten lunatyk, przez noc, przez drogi, przez pola. Aż dotarła do wiatraka, którego nigdy wcześniej nie widziała. Całe szczęście - myślała wtedy Polcia - że to tylko proroczy sen, a nie jakaś realna rzeczywistość. Tak jej się wydawało, dopóki namacalne dowody nie powiedziały jej, że nie ma racji. "To ci ambaras! Z kiem by tu poruszyć problem dziwnych kamieni?"
Najlepiej chyba ze Starą Babunią, która zna się podobno na wszystkim. Cha, tylko jak dojść do Babuni, kiedy wszystkie drogi (i wiele rozdziałów) prowadzą do starego wiatraka?! Trzeba przyjąć fakty z godnością osobistą. Tym bardziej wtedy, kiedy faktom towarzyszy Oliwier J.Kasztan "najmilszy i najdowcipniejszy staruszek na całym bożym świecie!" OK, robi się coraz cieplej, ciekawiej, mniej ciszej. A teraz pytania, które należałoby sobie mimo wszystko zadać: kim naprawdę jest Oliwier J.Kasztan? Jaką mocą dysponują kamienie i kto ma na to wszystko chrapkę? Na czym polega i z czego się składa Pościg? Jest to podstawowy zestaw pytań, który łatwo można uzupełnić o pytania dodatkowe. Tylko po co?! A więc: jak Polcia umknie prześladowcom? Czy Stara Babunia da radę mimo kościstych dłoni pomóc Polci? Czy opowieść Starej Babuni będzie odpowiednio ciekawa, pouczająca i mądra?
Co się w tej opowieści nie dzieje?! Przygoda goni przygodę, absurd goni absurd, słowo goni słowo. Akcja jest zmienna jak wiosenna pogoda, a napięcie rośnie tak jak lubi najbardziej. Są tu chwile grozy i zgrozy, ulgi i braku jakichkolwiek ulg, i zniżek. Chwile ponure i radosne, niesamowite i zwykłe, samowite. Rysunki są takie do jakich się już zdążyliśmy przyzwyczaić. Absurd lśni absurdalnie. Gry słowne iskrzą doskonałymi końcówkami. Autorzy książki zaś bawią się przednio, a czytelnicy w zależności od indywidualnego poczucia humoru i tolerancji na groteskę. Na końcu książki możemy przeczytać, a nawet zamruczeć wraz z Piątkiem O'Żeszkiem Balladę o Benku Grzybie. I pomyśleć sobie z nadzieją, może nawet na kolejny tom przygód Pana Gumy, że "wszystko fajne, co siem fajnie kończy. Dobranoc, ćmy na noc!"