Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:18

Porachunki z przeszłością

Porachunki z przeszłościąŹródło: Inne
dbyulev
dbyulev

Kiedy książka odniesie komercyjny sukces, autorowi często równie trudno rozstać się ze stworzonymi przez siebie bohaterami, jak najwierniejszym fanom jego twórczości. Biorąc pod uwagę, że Złote Wybrzeże świetnie się sprzedawało, nie można mieć za złe Nelsonowi DeMille’owi, że – ulegając namowom wydawcy – napisał kontynuację tego bestsellera. Dzięki temu w Adwokacie diabła mamy okazję ponownie spotkać się z Johnem Whitmanem Sutterem, jego już byłą żoną Susan Stanhope Sutter oraz innymi znajomymi postaciami. Od wydarzeń opisanych w Złotym Wybrzeżu minęło dziesięć lat i przez ten czas sporo się w ich życiu zmieniło, jednak rychło możemy się przekonać, że ludzkie charaktery i uczucia są zazwyczaj dość odporne na upływ czasu. Punktem wyjścia fabuły powieści jest powrót Johna Suttera do Stanów Zjednoczonych z dobrowolnego „wygnania” w Londynie. Jako adwokat znajdującej się w hospicjum Ethel Allard – długoletniej służącej rodziny Stanhope’ów – musi zająć się uregulowaniem spraw związanych z jej ostatnią wolą,
a przy okazji uporządkować swoje rzeczy przechowywane w stróżówce, w której dotychczas mieszkała Ethel. Tyle że Johnowi nie dane jest spokojnie zrobić wszystkiego, co zaplanował. Nie dość, że po sąsiedzku mieszka Susan, o której mimo mijających lat wciąż nie potrafi zapomnieć, to wkrótce w drzwiach stróżówki pojawia się Anthony Bellarosa – syn uśmierconego w Złotym Wybrzeżu mafijnego przywódcy. A wiadomo przecież, że „przedsiębiorcy włoskiego pochodzenia” łatwo nie zapominają o krzywdach, jakich doświadczyła ich rodzina...

Nelson DeMille zazwyczaj w swoich powieściach sporo miejsca poświęca na przedstawienie wszystkich postaci, dzięki czemu łatwo sobie wyrobić zdanie zarówno co do ich przeszłości, jak i cech charakteru. W przypadku Adwokata diabła wprawdzie umożliwia to czytanie go jako zamkniętej całości, ale ta metoda pisarska może być nieco nużąca dla osób znających pierwszą część. Oczywiście za wskazane należy uznać zrelacjonowanie wydarzeń z okresu pomiędzy tymi, które toczą się w obu powieściach, ale kiedy po raz enty czyta się o tym, jak Susan przed dziesięciu laty zastrzeliła Franka Bellarosę, to już trudno stłumić ziewanie. Można też być nieco zawiedzionym, że w Adwokacie diabła wątek sensacyjny zdecydowanie zszedł na drugi plan w stosunku do problemów uczuciowych głównego bohatera oraz jego potyczek z byłymi teściami, które prowadzi, aby zapewnić odpowiednią materialną przyszłość swoich dzieci. Ponieważ majątek Stanhope’ów jest szacowany na sto milionów dolarów, to niestety nieuchronnie nasuwają się skojarzenia,
że autor serwuje nam rozrywkę w duchu pamiętnej telewizyjnej „Dynastii”... Akcja zaś nabiera rumieńców mniej więcej od połowy książki, a prawdziwych emocji dostarczają czytelnikom dopiero finałowe sceny. Tutaj nareszcie widać, że Nelson DeMille potrafi umiejętnie stopniować napięcie, a stworzeni przez niego bohaterowie są na szczęście bardziej skomplikowani niż początkowo mogłoby się wydawać. Wprawdzie można by mieć pewne zastrzeżenia co do sposobu, w jaki autor rozwiązał konflikt między Johnem Sutterem a Stanhope’ami, gdyż niewątpliwie było to trochę pójście na łatwiznę, ale z drugiej strony jest to całkiem zgodne z klimatem opery mydlanej, w którym utrzymany jest ten wątek.

Adwokat diabła raczej nie przypadnie do gustu wielbicielom mrożących krew w żyłach powieści sensacyjnych, ale może spodobać się osobom lubiącym czytać barwne historie z życia wyższych sfer. Nelson DeMille nie tylko bowiem w zabawny sposób sportretował bogaczy ze Złotego Wybrzeża, ale także odkrył trochę mrocznych sekretów z ich życia. Z kolei znakomite, skrzące się nieco sarkastycznym poczuciem humoru dialogi czynią lekturę tej powieści łatwą i przyjemną. Lektura w sam raz na długą podróż pociągiem.

dbyulev
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dbyulev

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj