Stanisław Mikulski. Aktor. Większości polskich widzów kojarzący się jedynie z rolą J-23, czyli Hansa Klossa. Serial jest powtarzany na tyle często, że nie sposób uniknąć jego emisji, a znajomość poszczególnych scen jest powszechna. Dialogi Klossa i Brunera weszły do kanonu dialogów kultowych. W przeciwieństwie do serialu, bo jednak Kloss był agentem sowieckim, chociaż w nazistowskim mundurze i przez kilka lat jednak musiał się „odleżeć” po latach euforycznego uwielbienia przez telewidzów.
I tyle w sumie wiemy o Mikulskim. Mało. Za mało. Dlatego warto sięgnąć po książkę, w której sam aktor opowiada o swoich rolach, teatralnych i filmowych, choć o sobie – niechętnie. O sobie to znaczy o swoim życiu prywatnym, o rodzinie, o problemach, których przysporzyła mu wierność partii. Ale nigdy się nie skarżył, chociaż koledzy-aktorzy zmieniali stosunek do niego. Nie żali się, nie podaje żadnego nazwiska swoich „prześladowców” czy interesownych kolegów.
Historię aktorską rozpoczynamy wraz z przyjazdem Mikulskiego-żołnierza do Lublina.Tam się rozpoczyna aktorska historia, jest pierwszy teatr, zdany eksternistycznie egzamin aktorski, pierwsze role filmowe. Potem jest Warszawa i nowe wyzwania – i aktorskie, i prywatne. Na końcu książki znajduje się dokładnie rozpisana aktorska biografia Stanisława Mikulskiego. Barwny aktorski życiorys jest uzupełniany o różnego rodzaju ciekawostki (np. wyjątkowe nagrody, nietypowe wydarzenia, najczęściej związane z emisją Klossa w innych krajach – jak znany powszechnie festyn na stadionie).
Obecnie aktor jest nadal czynny zawodowo, w 2012 roku ponownie zagrał Klossa i… nagrał audiobooka z historią o swoim bohaterze. Czy Stanisław Mikulski to Hans Kloss, a może Kloss to Mikulski? W końcu nam się kojarzy jednoznacznie, chociaż był też Panem Samochodzikiem czy Wujkiem Dobrą Radą w „Misiu”. Jest to jedynie dowód na to, że po Klopsie wystąpił w różnych filmach, chociaż często o tym nie pamiętamy albo nie wiemy (teraz można by to określić jako „brak efektywnej promocji”). Występował też w teatrze i to w zasadzie teatr pozwolił mu rozstać się z rolą przystojnego Janka, który donosił. Nie tylko o ciotce Zuzannie i najlepszych kasztanach.
Człowiek, dla którego nie ma czegoś takiego, jak chałtura, bo „chałtura jest wtedy, kiedy artysta niepoważnie traktuje publiczność”. Artysta, który właśnie się zaangażował w kampanię społeczną, propagującą badania, pozwalające wykryć wcześnie raka.
Po lekturze tej książki wiemy trochę więcej o dorobku artystycznym aktora, ale nadal niewiele o jego życiu prywatnym i o nim samym. Kocha koty i swój dom na Mazurach. Ale o sobie samym aktor zdradził niewiele. Bo o sobie samym to on niechętnie w dobie Internetu i celebrytów, którzy w mediach sprzedają nawet kolor glazury w łazience, o detalach życia intymnego nie wspominając. W ten sposób powstają legendy, oparte na prawdziwym talencie a nie na chwilowym zainteresowaniu tabloidów.