Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:20

Pomnik ze spiżu i wazeliny

Pomnik ze spiżu i wazelinyŹródło: Inne
d48yr75
d48yr75

Jedną z wielu zapadających w pamięć scen z „Misia” Stanisława Barei jest ta, w której niejaki Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy, przemawia do szafy następującymi słowy: „Czasem aż bolą oczy patrzeć jak się przemęcza, dla naszego klubu, prezes Ochódzki Ryszard, naszego klubu „Tęcza”. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki!”. W ten sposób powstawało specyficzne archiwum rzeczonego prezesa wychodzącego z założenia, że wszystkim chodzi o dobro klubu, gdzie szczerość jest normą. Gdyby ktoś spisał te wszystkie „uwagi” pracowników, powstałby wazeliniarski, pełen upiększeń pean na cześć Ochódzkiego. Pean zapewne niewiele różniący się w tonacji od Notatnika Szmula Rozensztajna, kierownika Prasowego Referatu przy Przełożonym Starszeństwa Żydów w Łodzi, Mordechaju Rumkowskim.

Przed wojną autor pracował jako nauczyciel hebrajskiego i łódzki korespondent dziennika „Hajnt”, kiedy zaś życie zaczęło toczyć się w złowieszczym cieniu kominów, imał się rozlicznych działań, od kierownika zakładu malowania szyldów po redagowanie tygodnika „Geto-Cajtung” i funkcję osobistego sekretarza Rumkowskiego. Ten ostatni był łódzkim fabrykantem, aktywnym działaczem partii syjonistycznej, mianowanym przez Niemców na stanowisko przewodniczącego judenratu. Rozensztajn pisze o nim per „Prezes”, choć do człowieka tego przylgnęły również inne miana, takie jak „cesarz”, „król Chaim”, „król żydowski” – wszystkie dobitnie ukazujące pozycję, jaką miał on w łódzkim getcie, trzymając w garści praktycznie wszystkie formy władzy, od ustawodawczej, po sądowniczą. Szewach Weiss pisał w jednym z artykułów, że jego postać stała się czarną legendą, nie odmówił mu jednak tego, że stworzył on wszystkie instytucje, które funkcjonowałyby w normalnym państwie – szkoły, policję, NIK, więzienia, straż pożarną… i sieć
szpiegów, agentów, nadstawiających uszu w każdej praktycznie fabryce. W zbiorze Pamiętników Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego znajduje się dokument, który teoretycznie mógłby nam ukazać prawdziwą, zdemitologizowaną twarz tego człowieka – maszynopis na podstawie rękopisu sporządzonego w getcie, obejmującego okres od 20 lutego 1941 do 4 stycznia 1942 roku. Stworzony został on przez człowieka, który nie odstępował Rumkowskiego na krok, uczestniczył w praktycznie każdym oficjalnym spotkaniu - wydaje się, że nikt nie znał „cesarza” tak, jak Rozensztajn.

Niestety, Notatnik wygląda jeśli nie jak panegiryk pisany pod osobiste dyktando Prezesa, to przynajmniej jak twór, nad którym miał on pełną kontrolę i moderował każdy zapis. Osobisty sekretarz skrupulatnie odnotowywał, co jego przełożony robił każdego dnia, gdzie pojechał, z kim się spotkał i co powiedział. A cóż to były za spotkania! Kiedy Prezes rozmawiał z robotnikami, zwracał się do nich „po ojcowsku”, czym zdobywał ich dozgonną miłość, szacunek i uznanie, a jego słowa były, oczywiście, przesycone świadomością wielkiej odpowiedzialności, którą nałożyła nań historia. Samą swoją obecnością wlewał miód w serca słuchaczy, zaś jeśli już musiał być surowy, to, oczywiście, po ojcowsku, a ukarani czuli co najmniej wdzięczność. Jego poczucie odpowiedzialności za getto było wręcz namacalne, rzadko znajdował czas, by odpocząć – ot, dobry ojciec i gospodarz w jednym, chciałoby się posłużyć innym cytatem z filmu niezapomnianego Barei: „wszystkim pomoże, o każdej porze, o mój Boże!”. Niestety, Rumkowski jest w
Notatniku tak przesłodzony i przejaskrawiony – nie wiem, na ile był to celowy zabieg Rozensztajna, a na ile ingerencja przełożonego w tekst, ale te osobiste wtręty autora są równie służalcze, jak służalczym był Prezes wobec Niemców.

Dopiero gdzieś pomiędzy wierszami, w obficie cytowanych tekstach przemówień, możemy próbować dojrzeć tragizm sytuacji człowieka, który rzekł, iż „każdy rozkaz, jakkolwiek by był ciężki, może zostać wykonany z pomocą całego społeczeństwa (…) rozkaz jest rozkazem i musi być za wszelką cenę wykonany”. Podkreślam dobitnie: „za wszelką cenę”, bowiem cena ta była coraz częściej bardzo wysoka. Wielokrotnie przytaczana dewiza Rumkowskiego brzmiała „uratuje nas praca” – jakże niebezpiecznie blisko było temu sloganowi do innego, bardziej złowieszczego, widniejącego nad bramą, przez którą niebawem przeszedł zarówno Prezes, jak i Rozensztajn. Praca miała być przepustką do spokoju, talizmanem chroniącym przed złem, a kto nie chciał pracować, tego przewodniczący judenratu wpisywał na listę tych, których Niemcy „zabierali z getta”. Zastanawiające jest, czy Rumkowski zdawał sobie sprawę, gdzie trafiają ci, którym wręczał „bilet podróżny” – w Notatniku nie znajdziemy odpowiedzi na to pytanie, jednakże w jednym z przemówień
możemy przeczytać, jak groził niepokornym, iż „zostaną razem ze złodziejami i przestępcami wysłani poza getto”. Skoro twierdził, że „wysłani będą mieli tam lepsze życie, niż tu”, to dlaczego „wypraszał z getta”, jak mawiał, wrzód na ciele, którego od dawna chciał się pozbyć? Decydował o życiu i śmierci, mówił, że ci, którzy trafili na wspomnianą listę, „sami byli sobie winni”. W Notatniku jawi się jako posągowa osoba, z ciężkim sercem wypełniająca swój obowiązek ślepego wykonywania rozkazów władz okupacyjnych. Zastanawia mnie, dlaczego Rumkowskiemu zależało na ukazaniu siebie w blasku chwały w takim stopniu, że dzieło jego osobistego sekretarza jest tak wiernopoddańcze, że czasem wręcz karykaturalne i dochodzę do wniosku, że Prezes się bał tego, co może się stać, gdy wojna się skończy, a on będzie musiał spojrzeć w twarz swoim braciom w wierze. Bał się, nawet pomimo tego, iż, jak twierdził, jego „żydowska duma nie obawia się dnia sądu”. Wspomniany Weiss napisał, że gdyby Rumkowski nie zginął w Auschwitz,
z pewnością stanąłby przed sądem.
Może liczył na to, że te notatki pozwolą mu uniknąć szubienicy i piętna kolaboranta?

d48yr75

Prezes jest postacią bardzo ciekawą, jego wybory są tragiczne i skłaniające do refleksji o formach postępowania wobec z koszmaru Zagłady. Rumkowski szans na przeżycie poszukiwał w pracy i w wykonywaniu coraz to bardziej radykalnych rozkazów mając nadzieję, że oszuka w ten sposób śmierć. Ta niejednoznaczna postać niczym z greckiego dramatu budzi do dziś kontrowersje i warta jest rzeczowego, solidnego opracowania. Niestety, Rozensztajn postawił swojemu przełożonemu pomnik, monument, w którym próżno doszukać się prawdziwego oblicza człowieka. Na szczęście jednak w Notatniku znajdziemy coś innego: interesujący obraz łódzkiego getta. Gdzieś na marginesie hagiografii możemy przeczytać, jak funkcjonowało, jakie problemy trapiły mieszkańców - od aprowizacyjnych, poprzez kryminalne, aż do medycznych. Dowiemy się, czym getto żyło i jakie były jego codzienne bolączki, wszystko to jednak pozostaje przytłumione blaskiem bijącym od Prezesa Rumkowskiego, z ojcowską dobrotliwością patrzącego na swą trzódkę. Szkoda.

Solidnie opracowany Notatnik zawiera liczne przypisy opracowane przez Juliana Baranowskiego, Ewę Wiatr i Monikę Polit, będącą zarazem tłumaczką z języka jidysz oraz redaktorką merytoryczną. W książce znajdziemy fotografie, głównie przedstawiające Rumkowskiego podczas kolejnych spotkań, oraz indeks nazwisk.

d48yr75
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48yr75

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj