Polskie tradycje bożonarodzeniowe
Tradycyjna warmińska Wigilia około 100 lat temu nie była postna, ale wprost przeciwnie - mięsna, tłusta i słodka. Na wigilijnym stole pojawiała się pieczona gęś i drobiowe kiełbasy, a oprócz nich różnego rodzaju ciasta.
Jak mówi Elżbieta Kaczmarek, etnograf z Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie, w wigilijną noc na Warmii do dzieci przychodzi orszak Szemela, czyli biały koń, przypominający krakowskiego lajkonika, ze sługami.
Szemel, wcielając się w świętego Mikołaja, rozdaje prezenty tylko najmłodszym. Dorośli dostają słodycze. Pierniki, cukierki i orzechy znajdują się na stole wigilijnym albo pod choinką.
Podczas tradycyjnej warmińskiej Wigilii nie było zwyczaju dzielenia się opłatkiem ani sianka pod obrusem.
Resztkami z kolacji wigilijnej częstowano zwierzęta domowe oraz dusze zmarłych. Zostawiano im oprócz jedzenia także ogień w piecu, by mogły się ogrzać. Na posypanych piaskiem ławach stojących obok pieca miano potem znajdować ślady odpoczywających dusz.
* Do 1910 roku w warmińskim domu nie było choinki.* Rolę drzewka pełnił snop zboża ustawiony w kącie izby.
Po kolacji Warmiacy szli do kościoła na pasterkę, która rozpoczynała się nie o północy, ale o 5 rano pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia. Drugiego dnia - zgodnie ze zwyczajem - w kościele święcono wino, przyniesione przez wiernych. Posłużyło ono w wigilię Nowego Roku jako dodatek do ciasta zwanego Nowolatkiem.
Na Warmii przez cały okres świąt Bożego Narodzenia trzeba było powstrzymać się od ciężkich prac, a już absolutnie nie wolno było wykonywać prac związanych z ruchami okrężnymi.
<,br> Na przykład szycie na okrętkę przez gospodynie mogło wróżyć szybkie urodzenie się cieląt, które miały zaszyte pyski, prace związane z przędzeniem miały oznaczać pokręcenie się spraw w gospodarstwie albo przywłóczenie się wilków, smażenie skwarek mogło spowodować zagnieżdżenie się wszy, a gotowanie grochu - rychłe pojawienie się wrzodów u domowników.