Zaintrygowała mnie także wzmianka o operacji Most.
Niedawno byłem na specjalnej konferencji z okazji jej 25-lecia. Konferencja odbyła się w warszawskim Hiltonie i uczestniczyli w niej zarówno agenci izraelscy, którzy odpowiadali za przerzut Żydów ze Związku Radzieckiego do Izraela, jak również polscy funkcjonariusze. Było też wielu polityków. Konferencję zorganizował Andrzej Gąsiorowski, jeden z szefów Art-B, która ćwierć wieku temu finansowo wspierała Most. To była jedna z największych - a może największa? - i najtrudniejszych operacji służb izraelskich. Jej sukces, czyli imigracja ponad miliona osób na Bliski Wschód, nie byłby możliwy bez wsparcia ze strony Polaków. Żydzi docierali zza Buga do Warszawy, a stąd samoloty transportowały ich do Izraela. Wiadomo, że arabskie organizacje terrorystyczne chciały pokrzyżować te plany, ale nic z tego nie wyszło. To, że wkrótce potem tzw. Klub Paryski umorzył dużą część polskich długów, było pokłosiem operacji Most - na rzecz umorzenia lobbował Światowy Kongres Żydów.
Warta odnotowania jest również historia Eli Cohena.
Eli Cohen to legenda izraelskiego wywiadu - jej najsłynniejszy agent, którego życie to doskonały materiał na film, serial i książkę. Pod legendą syryjskiego biznesmena, który znaczną część życia spędził w Argentynie (stąd naleciałości na jego języku arabskim), przeniknął do elity Damaszku. Przyjaźnił się z ludźmi z politycznego świecznika, z dowódcami wojskowymi i ze światem biznesu. Ba, nawet proponowano mu ministerialną tekę. Dzięki takim znajomościom udało mu się zdobywać informacje o największym znaczeniu strategicznym. I choć wpadł w 1965 roku, po czym został publicznie stracony, informacje, które przekazał Jerozolimie pomogły Izraelczykom wygrać wojnę 6-dniową 1967 roku.