Nowe życie
"Północ. Jak odnalazłem siebie na Szlaku Appalachów" to niezwykła opowieść nie tylko o wyczynie znanego biegacza. Kluczowy jest tu podział rozdziałów pisanych z perspektywy Scotta, a następnie Jenny, bez której bicie rekordu byłoby niemożliwe. Żona Jurkera opisała swoje emocje i kulisy zmagań męża, zgarniającego wszystkie zaszczyty. Podczas gdy ona kluczyła po leśnych ścieżkach, wypatrując światła latarki na głowie kuśtykającego ultramaratończyka. Przygotowywała jedzenie, porządkowała Czarny zamek i często użerała z fanami, którzy śledząc sygnał GPS Jurka chcieli go złapać gdzieś na trasie i przebiec wspólnie kilka km.
Dla Jenny bywało to uciążliwe, a nieraz straszne, gdy tajemniczy samochód jechał za nią w ciemnym lesie.
Jenny godziła się na wszelkie trudności, pomagając mężowi osiągnąć cel, który miał odmienić jego życie. Jej życie także uległo przemianie, gdy niespełna rok po zakończeniu wyprawy i dwóch niedonoszonych ciążach urodziła córeczkę.
- Kiedy podrośnie, opowiemy jej o naszej wyprawie na północ, o tym, jak przebiegliśmy i przewędrowaliśmy jeden z najważniejszych szlaków Ameryki, w dodatku zrobiliśmy to najszybciej ze wszystkich. Zapewne będzie chciała wiedzieć dlaczego, ale wątpię, abyśmy zdołali wytłumaczyć jej to w sensowny sposób – pisał Scott Jurek w epilogu książki.